Powołał się on na przebywającego w regionie Zatoki Perskiej anonimowego przedstawiciela sił zbrojnych USA. - Saudyjczycy dali Izraelowi zezwolenie na przelot i będą patrzeć w inną stronę. Przeprowadzili już ćwiczenia, by upewnić się, że ich własne odrzutowce nie zostaną zaalarmowane i nikogo się nie zestrzeli. Wszystko to zrobiono w porozumieniu z Departamentem Stanu (USA) - powiedział rozmówca gazety. Według cytowanych przez "Timesa" źródeł w Arabii Saudyjskiej, w jej kręgach wojskowych powszechna jest wiedza o istnieniu porozumienia na wypadek izraelskiej decyzji o podjęciu ataku. Mimo politycznego napięcia między obu państwami łączy je niechęć do irańskiego reżymu i obawa przed nuklearnymi ambicjami Teheranu. - Wszyscy o tym wiemy. Pozwolilibyśmy im na przelot i niczego byśmy nie widzieli - mówi jeden z Saudyjczyków. W trakcie ewentualnego ataku izraelskie bombowce musiałyby przelatywać również nad Irakiem, co wymagałoby przynajmniej milczącej zgody nadzorujących przestrzeń powietrzną tego państwa Amerykanów - zaznacza "Times".