Od sierpnia br. ponad 600 tys. Rohingjów uciekło z Birmy do Bangladeszu w wyniku operacji sił birmańskich w stanie Rakhine (Arakan). Przedstawiciele ONZ uznali tę operację za klasyczny przykład czystki etnicznej. Według oenzetowskich śledczych przedstawiciele mniejszości Rohingja, którzy uciekli z Birmy przed przemocą, zeznali, że w sposób "konsekwentny i metodyczny" dochodziło do zabójstw, tortur, gwałtów i podpaleń. Zespół ekspertów pod kierownictwem byłego prokuratora generalnego Indonezji Marzukiego Darusmana doszedł do takich wniosków po powrocie z misji w Bangladeszu, dokąd uciekła większość prześladowanych Rohingjów. Śledczy poinformowali, że nieznana pozostaje liczba osób, które poniosły śmierć w wyniku zakrojonej na szeroką skalę operacji birmańskiej armii po atakach rebeliantów z Arakańskiej Armii Zbawienia Rohingjów (ARSA) na posterunki policji i bazę wojskową 25 sierpnia w stanie Rakhine na zachodzie Birmy. Według ekspertów liczba ta jednak "może być skrajnie duża". "Sceny, do których doszło, są po prostu straszne" - powiedział Tillerson na wspólnej konferencji prasowej z Aung San Suu Kyi, która jest de facto szefową cywilnej administracji Birmy, działającej od niespełna dwóch lat i dzielącej się władzą z wojskiem. Zastrzegł jednak, że wciąż jeszcze analizuje, czy USA powinny używać terminu "czystka etniczna" w odniesieniu do sytuacji Rohingjów. Tillerson podkreślił, że rząd i siły bezpieczeństwa Birmy są odpowiedzialne za zapewnienie ochrony wszystkim w granicach tego kraju. Wezwał do współpracy między Bangladeszem i Birmą w sprawie repatriacji uchodźców. Oświadczył - jak pisze Reuters - że nie doradzałby wprowadzenia szeroko zakrojonych sankcji ekonomicznych przeciwko Birmie. Uznał, że właściwe mogłyby być konkretne sankcje wobec osób indywidualnych, jeśli ich podstawą będą wiarygodne informacje. Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla i polityk, która de facto stoi na czele rządu Birmy, jest krytykowana za granicą za brak empatii wobec Rohingjów, uważanych za jedną z najbardziej prześladowanych mniejszości na świecie. Suu Kyi musi liczyć się z armią, która mimo rozwiązania junty w 2011 roku, nadal ma wielkie wpływy w kraju, a także z opinią publiczną, która w dużym stopniu jest ksenofobiczna i nastawiona antymuzułmańsko. Chociaż Rohingjowie przebywają w Birmie od pokoleń, nie mają obywatelstwa i uważani są za nielegalnych imigrantów z Bangladeszu. Żyją w biedzie, mają ograniczony dostęp do opieki zdrowotnej, rynku pracy, edukacji, są pozbawieni swobody poruszania się.