Tillerson podkreślił, że jest zbyt wcześnie, by podać dokładną datę rozpoczęcia procesu dyplomatycznego. Wcześniej w poniedziałek dziennik "Washington Post" opublikował rozmowę z wiceprezydentem USA Mike'iem Pence'em, w której oświadczył on, że możliwe są rozmowy między Koreą Północną a USA bez warunków wstępnych. Wiceprezydent podkreślił jednocześnie, że amerykańska administracja będzie nieustannie wywierać presję na reżim północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Una i nie zostanie ona zmniejszona, dopóki Pjongjang nie podejmie wyraźnych działań w kierunku denuklearyzacji. Jak ocenił "WP", jest to "znacząca zmiana w stosunku do wcześniejszego stanowiska USA, zgodnie z którym należało stosować maksymalną presję, dopóki Pjongjang nie pójdzie na prawdziwe ustępstwa i dopiero wówczas zaangażować się bezpośrednio" w rozmowy dyplomatyczne. W 2017 roku <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-korea-polnocna,gsbi,4314" title="Korea Północna" target="_blank">Korea Północna</a> przeprowadziła szóstą i zarazem największą dotąd próbę ładunku nuklearnego oraz kilka prób rakiet balistycznych. Po wystrzeleniu międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) pod koniec listopada reżim ogłosił, że jest w stanie dokonać ataku atomowego na całe kontynentalne terytorium Stanów Zjednoczonych. Zbrojenia reżimu w Pjongjangu wywołują oburzenie społeczności międzynarodowej; we wrześniu Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na ten kraj najostrzejsze w historii sankcje.