W aktualizacji polityki prywatności TikToka użytkownicy muszą wyrazić zgodę na to, że pracownicy serwisu w m.in. Chinach, Brazylii, Izraelu i Kanadzie będą mieli dostęp do ich danych. Jak wskazano, dostęp ma zapewnić, by korzystanie z serwisu było "spójne, przyjemne i bezpieczne". - Bazując na potrzebie wykonywania pracy, z zastrzeżeniem szeregu surowych kontroli bezpieczeństwa i protokołów zatwierdzania oraz za pomocą metod uznanych w RODO, umożliwiamy niektórym pracownikom naszej grupy korporacyjnej z siedzibą w Brazylii, Kanadzie, Chinach, Izraelu, Japonii, Malezji, Filipinach, Singapurze, Korei Południowej i Stanach Zjednoczonych zdalny dostęp do danych użytkowników TikTok Europa - przekazała Elaine Fox, dyrektor ds. Prywatności TikTok w Europie, cytowana przez "The Guardian". Jak powiadomiono, dostęp będzie wykorzystywany do kontroli, w tym do sprawdzania "wydajności algorytmów", które proponują użytkownikom dostępne w serwisie nagrania. Chiny "mają inne sposoby uzyskiwania prywatnych informacji" Według Michaela Beale, profesora prawa cywilnego z Uniwersytetu w Londynie, przekazywanie danych z Europy do Chin, będzie musiało zostać sprawdzone pod kątem bezpieczeństwa. - Nie jestem przekonany, że chiński rząd obecnie koncentruje się na szpiegowaniu danych użytkowników TikTok. Mają inne sposoby uzyskiwania prywatnych informacji - dodał.