- Polska na oficjalnym poziomie ciągle krytykuje Węgry. Nie rozumiemy dlaczego, ponieważ nie jesteśmy w tej samej sytuacji. Macie węgiel, macie inne zasoby energetyczne. My nie mamy innych zasobów energetycznych. Jesteśmy w zupełnie innej sytuacji. I nigdy nie wspieraliśmy Rosji. Pomogliśmy Ukrainie. I nie wiem, dlaczego krytykujecie Węgry i dlaczego mówicie, że Węgry są przyjazne Rosjanom, Putinowi czy Serbii i tak dalej - mówi Tibor Navracsics. Minister w rządzie Viktora Orbana podkreślił, że "w ubiegłym stuleciu, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, węgierski system energetyczny, a także gospodarstwa domowe opierały się zasadniczo na ówcześnie tanim radzieckim gazie". - Oznacza to, że teraz mamy 3300 wiosek i miasteczek i miast, a 3100 z nich opiera się wyłącznie na gazie do ogrzewania i w usługach publicznych. Wszystko opiera się na rosyjskim gazie, co oznacza, że nie jesteśmy wolni, gdy decydujemy o naszych połączeniach energetycznych. Jesteśmy bardzo narażeni na rosyjski gaz i po prostu nie możemy tego zmienić w jeden dzień - mówi. Navracsics zaznaczył, że Węgrzy "popierają każdą decyzję w sprawie sankcji Unii Europejskiej". - Ale na przykład stanowisko Polski w dziedzinie energii, polityki energetycznej jest mocno zdeterminowane sytuacją waszych kopalni węgla - mówi. Polityk przypomniał, że "edukacja mniejszości węgierskiej na Ukrainie została zakazana przez władze ukraińskie pięć lat temu". - To był poważny konflikt między Ukrainą a Węgrami - powiedział. Podkreślił jednocześnie, że Węgry nie wspierają Rosji. - Nie robimy nic przeciwko Ukrainie. Chcemy po prostu wyjść z tej wojny i być neutralnym. I pomagamy Ukrainie. Przykładowo na Węgrzech przyjęto około 1 miliona ukraińskich uchodźców, to jedna dziesiąta ludności. Jest to podobny odsetek do Polski. I jesteście z tego bardzo dumni. Rozumiemy to, ale jesteśmy też bardzo dumni, że my również możemy przyjąć ukraińskich uchodźców - mówił.