Pomysł powstał jeszcze za czasów Davida Camerona. Miał zastąpić opuszczenie szlabanu dla przybyszów unijnych. Nie zgadzała się na to Bruksela. Jak donosi "Times", nowa premier chciałaby zastosować oba rozwiązania równocześnie. Nawet jeśli imigrant z Polski czy Hiszpanii dostanie pozwolenie na wjazd do kraju, będzie się musiał liczyć z ograniczonym dostępem do części świadczeń. Chodzi tu m.in. o tzw. tax credits, czyli pomoc dla osób zatrudnionych, ale słabo zarabiających. Ma to przynieść oszczędności budżetowe, ale też stanowić dodatkowe zniechęcenie dla potencjalnych imigrantów. Tyle że - jak pisze dziennik - nie wszyscy patrzą na to z optymizmem. Przedsiębiorcy zaniepokojeni Przedsiębiorcy sygnalizują rządowi swój niepokój, obawiając się, że brytyjskiej gospodarce zabraknie rąk do pracy. Kanclerz skarbu Philip Hammond sygnalizował w przeszłości, że rozumie te obawy, jednak - co zaznacza "The Times" - przedsiębiorcy uważają, że "z całego gabinetu to właśnie premier jest najbardziej wroga w stosunku do słabo wykwalifikowanych imigrantów. I najmniej wyczulona na prośby biznesu".