Lucas przywołuje słynne przemówienie Johna F. Kennedy’ego z 1963 roku, kiedy powiedział w trakcie wizyty w Berlinie "Ich bin ein Berliner" ("jestem berlińczykiem" - przyp. red.). Zdaniem Lucasa w przyszłym miesiącu, gdy prezydent USA będzie w Tallinnie, powinien powiedzieć "Eestlane olen ja eestlaseks jään" ("Jestem i pozostanę Estończykiem" to słowa refrenu popularnej estońskiej pieśni patriotycznej - przyp. red.). Tak jak w 1963 roku, gdy ważne było, aby Związek Sowiecki wierzył w to, że Zachód gotów jest umierać za Berlin, tak teraz, zdaniem Lucasa, niezwykle istotna jest deklaracja Obamy, która sprawi wrażenie, że Amerykanie są gotowi umierać za Bałtów. Estonia, Łotwa i Litwa to nowe Niemcy Zachodnie Europy - stwierdza Lucas. 7 mln mieszkańców, brak sił powietrznych i broni ciężkiej, nizinny teren, a za plecami Morze Bałtyckie - te czynniki sprawiają, że "z punktu widzenia obrony sytuacja krajów bałtyckich to koszmar". Zdaniem Lucasa Rosjanie mogą zająć te kraje w przeciągu zaledwie trzech godzin, a Zachód w tym czasie zdąży co najwyżej odnotować to zdarzenie. Lucas zauważa, że plany ustalone w 2009 roku, w ramach których Polska miałaby w sytuacji kryzysowej przesunąć swoje siły do krajów bałtyckich i czekać na wsparcie z Zachodu, w obecnej sytuacji - po aneksji Krymu i inwazji Rosjan na wschód Ukrainy - są mało realistyczne. Z punktu widzenia Polski rozsądniej będzie zostać w domu niż liczyć, że pojawi się pomoc państw zachodniej Europy - pisze amerykański analityk. Opr. ML