Oficjalnie Donald Trump uzasadniał, że podjęta wczoraj decyzja wynika z tego, że James Comney nie jest w stanie skutecznie kierować ważną agencją federalną. Komentatorzy podkreślają, że jest to drugi przypadek zwolnienia szefa FBI przez prezydenta, przed końcem 10-letniej kadencji. Administracja Trumpa zasugerowała, że jednym z powodów były także pomyłki w śledztwie dotyczącym używania przez Hilary Clinton prywatnego serwera w mailowej korespondencji obejmującej poufne, rządowe materiały. Jednak analityk CNN, Jeffrey Toobin, stwierdził, że to nie jest możliwe, aby Comney został zwolniony przez sytuację z Clinton. Sugeruje, że chodzi najprawdopodobniej o fakt, że były dyrektor FBI prowadzi niewygodne dla prezydenta śledztwo, w którym pojawiają się wątki ewentualnych powiązań Trumpa z Rosją - czytamy w materiale "Independent". Demokratyczny senator Richard Blumenthal stwierdził, że ta decyzja potwierdza narastanie kryzysu konstytucyjnego. Pojawiają się także głosy porównujące obecną sytuację do "słynnej masakry sobotniej nocy" w czasach prezydentury Richarda Nixona. Terminem tym określano zwolnienie w 1973 r. przez Nixona specjalnego prokuratora powołanego do zbadania zarzutów o nadużywanie przez niego władzy. Swoją decyzją Nixon spowodował wówczas rezygnację prokuratora generalnego i jego zastępcy. Dick Durbin nawoływał w Senacie, aby wezwać Biały Dom do wyjaśnienia, czy śledztwo FBI o rosyjskich ingerencjach w kampanię prezydencką będzie kontynuowane. "Każda próba powstrzymania lub podważenia tego śledztwa spowoduje poważne problemy konstytucyjne" - powiedział Durbin. "Czekamy na wyjaśnienia Białego Domu tak szybko, jak to możliwe, czy to śledztwo będzie kontynuowane". Komentatorzy podkreślają także, że Trump miał doskonałą okazję aby zwolnić Comey’a bezpośrednio po objęciu urzędu prezydenta 20 stycznia. Uniknąłby w ten sposób obecnej atmosfery skandalu i spekulacji na temat rzeczywistych motywów zwolnienia.