Właśnie od tego portu, do którego obecnie kursują m.in. ze Świnoujścia cztery polskie promy, rozpoczęły się wiosną br. systematyczne kontrole. Powodem ich wprowadzenia była tragedia spowodowana w ubiegłym roku przez pijanego węgierskiego kierowcę, który po opuszczeniu promu ruszył tirem pod prąd zabijając na ekspresowej drodze pięć osób w tym dwoje dzieci. Władze Ystad wprowadziły więc kontrole alkomatami, zatrudniając prywatną firmę ochroniarską. W ciągu pięciu miesięcy br. sprawdzono 20 tys. kierowców (zjeżdżających również z promów duńskich) i zatrzymano 127 z nich z powodu zbyt wysokiego poziomu alkoholu we krwi. Podobne kontrole na wzór Ystad zaczął wprowadzać, zatrudniając firmy ochroniarskie, także Sztokholm w kilku swych terminalach promowych. Promy łączące z Polską dopływają do czterech portów: Ystad, Nynashamn (należący do sztokholmskiego kompleksu portowego), Trelleborg i Karlskrona. Poza Ystad w pozostałych terminalach kierowców nadzoruje policja. Jednak z powodu braku personelu prowadzi ona tylko wyrywkowe kontrole. Mogłoby się wydawać, że rozwiązanie z Ystad powinno być traktowane jako modelowe. Tymczasem niespodziewanie Krajowa Dyrekcja Policji ogłosiła w czwartek, że domaga się natychmiastowego zaprzestania kontroli w Ystad jako nielegalnych. Podstawą jest w tym wypadku przepis mówiący, że takiego sprawdzania trzeźwości może dokonywać tylko policja. Reagując na stanowisko kierownictwa policji, szwedzkie media zadają pytanie co jest ważniejsze: ludzkie życie i bezpieczeństwo na drogach czy biurokratyczne trzymanie się przepisów. Właśnie w Ystad policja dysponuje w porcie tylko dwoma funkcjonariuszami. Ostateczna decyzja w tej kontrowersyjnej sprawie ma zapaść za kilka dni po rozmowach władz lokalnych z przedstawicielami policyjnego kierownictwa.