Jak donosi amerykański portal Drudge Report, wkrótce potem doszło do pierwszego wybuchu w sali gimnastycznej, gdzie zgromadzono większość zakładników. Terroryści kłócili się przez telefony komórkowe, dzięki temu rosyjskie służby specjalne mają nagranie ich rozmów. Teraz - jak pisze Drudge Report - śledczy sprawdzają, czy ładunek został odpalony celowo, by uniemożliwić pokojowe rozwiązanie dramatu. W szturmie rosyjskich komandosów na szkołę zginęło 335 osób, w większości dzieci. Kreml twierdzi, że atak nie był planowany, i że doszło do niego po eksplozji bomby w budynku. Putin był gotów do negocjacji Prezydent Rosji Władimir Putin dla ratowania dzieci w Biesłanie był gotów złamać zasadę niepodejmowania negocjacji z terrorystami - powiedział dziennikowi "Sueddeutsche Zeitung" rzecznik prezydenta Północnej Osetii Aleksandra Dzasochowa, Lew Dzugajew. Jego zdaniem, rozważano możliwość zwolnienia z więzienia aresztowanych czeczeńskich rebeliantów, czego domagali się porywacze. - Terroryści mogli otrzymać pieniądze, korytarz powietrzny, helikoptery lub samoloty - twierdzi rzecznik. - Użycie siły dla uwolnienia zakładników nie było planowane - zapewnia Dzugajew. Prezydent Północnej Osetii "wykluczał od pierwszej minuty szturm na szkołę". Zobacz raport specjalny: Dramat w szkole