- To międzynarodowa prowokacja, której celem była kompromitacja Ukrainy. Przez pięć lat nie dawano żyć ani mnie, ani Ukrainie - powiedział. Kuczma mówił też, że za organizacją "zniknięcia" Gongadzego stały zagraniczne służby specjalne i że w ówczesnych protestach przeciwko niemu jako głowie państwa brali udział pracownicy CIA. - Było to opłacane, a za pieniądze można zrobić wszystko - dodał były prezydent. Kuczma wyraził jednocześnie zadowolenie, że Stany Zjednoczone zmieniły swą politykę, a ich obecny prezydent Barack Obama oświadczył, iż jego kraj nie będzie eksportował demokracji do innych państw. Gongadze, założyciel i dziennikarz niezależnej gazety internetowej "Ukraińska Prawda", za prezydentury Kuczmy tropił korupcję na szczytach władz. Zaginął we wrześniu 2000 r. Dwa miesiące później jego pozbawione głowy ciało odnaleziono w lesie w okolicach Kijowa. Choć likwidacji Gongadzego miał domagać się właśnie Kuczma, jego nazwisko nie widnieje wśród ustalonych przez ukraińską prokuraturę zleceniodawców zabójstwa. W 2000 roku ówczesny ochroniarz Kuczmy major Mykoła Melnyczenko opublikował dokonane z podsłuchu w gabinecie prezydenckim nagrania, na których słychać, jak Kuczma w gniewie mówi, że należy pozbyć się Gongadzego. W środę Prokuratura Generalna w Kijowie podała, że jedynym zleceniodawcą był ówczesny, nieżyjący już szef MSW Jurij Krawczenko. W 2005 r. popełnił on samobójstwo. Prokuratura poinformowała jednocześnie, że śledztwo w sprawie zabójstwa Gongadzego dobiega końca. Zarzut doprowadzenia do śmierci dziennikarza usłyszy były generał ukraińskiego MSW Ołeksij Pukacz. Został on zatrzymany w lipcu 2009 roku po sześciu latach poszukiwań. Tuż po aresztowaniu wskazał miejsce, gdzie ukryto głowę Gongadzego. Według ustaleń śledztwa Pukacz kierował grupą oficerów milicji, którzy porwali Gongadzego i wywieźli go z Kijowa. Obecnie trzech z nich odsiaduje długoletnie wyroki więzienia. Pukacz miał osobiście zamordować Gongadzego, dusząc go paskiem. Jarosław Junko