Rozstrzygnięcie sądu zapadło w niedzielę. Sąd dał 10 dni właścicielowi zbiornika, firmie Haifa Chemicals, na podporządkowanie się decyzji. Zapadła ona na wniosek władz tego trzeciego co do wielkości miasta Izraela. Organizacje ekologiczne od lat ostrzegały przed zagrożeniem eksplozją w gęsto zaludnionym obszarze. Presja się nasiliła po ubiegłorocznych pogróżkach ze strony lidera radykalnego libańskiego ugrupowania Hezbollah, szejka Sajeda Hasana Nasrallaha. Oświadczył on, atak rakietowy na wielki zbiornik pełen amoniaku "miałby efekt bomby atomowej". Podczas wojny w 2006 roku Hezbollah ostrzeliwał rakietami Hajfę. W izraelskich mediach cytowani byli eksperci oraz działacze ekologiczni, zdaniem których w wyniku eksplozji zbiornika zginęłyby dziesiątki tysięcy cywilów. Według grupy ekspertów, która przedłożyła sądowi swój raport, Hajfa jest w niebezpieczeństwie każdego miesiąca, kiedy przypływa statek w celu napełnienia zbiornika. W przypadku wycieku, tysiące ton amoniaku mogłyby wejść w kontakt z wodą morską, tworząc toksyczną chmurę niebezpieczną dla życia wszystkich ludzi w promieniu 20 kilometrów - przestrzegli eksperci. Podkreślili ponadto, że zbudowany 31 lat temu zbiornik nigdy nie został poddany dogłębnej inspekcji i nie wytrzymałby ataku rakietowego. Przedstawiciele Haifa Chemicals oświadczyli, że firma podporządkuje się decyzji sądu.