"Kilka dni temu ludziom było za gorąco. Teraz nocą jest zimno i pada, temperatura może spadać poniżej 5 stopni Celsjusza. Jest ryzyko hipotermii i chorób układu oddechowego, szczególnie wśród dzieci" - powiedziała francuskiej agencji Nathalie Salles, która koordynuje w Chorwacji misję Lekarzy bez Granic i przebywa obecnie w obozie w Opatovacu.Obóz ten jest głównym ośrodkiem na trasie migrantów podróżujących z Bliskiego Wschodu do Europy Zachodniej. Może pomieścić ok. 4 tys. osób. Obecnie władze i działacze pozarządowi starają się zapewnić nowe budynki dla kobiet i dzieci; postawiono także więcej namiotów i urządzenia grzewcze. Jednak większość uchodźców wciąż mieszka w dużych namiotach wojskowych, z których w czasie deszczu regularnie trzeba wylewać gromadzącą się na powierzchni wodę. Poza Opatovacem chorwackie ośrodki dla uchodźców są także w Zagrzebiu (1,5-2 tys. ludzi) i przy granicy węgierskiej w Belim Manastirze (ok. 100 osób). Mniejsze ośrodki znajdują się też kilkadziesiąt kilometrów od stolicy w Kutinie, Sisaku i Jeżevie (w sumie 800-900 osób) oraz w Czepinie na północnym wschodzie kraju. Chorwacki premier Zoran Milanović zdementował rozpowszechniane przez opozycję pogłoski, że powstaje nowe przejście i obóz dla migrantów na południowej granicy z Czarnogórą. Jak pisze AFP, niektórzy nazywają południowy szlak "zimowym", sugerując, że będzie on coraz częściej wykorzystywany przez uchodźców. Jednak przy niesprzyjających warunkach pogodowych może być on niebezpieczny. Choć rząd zapewnił, że będzie odradzał migrantom podążanie tą drogą, lokalne władze przygotowują się na taką możliwość i zagospodarowują dawne zabudowania wojskowe na najbardziej wysuniętym na południe półwyspie Prevlaka. W ciągu ostatnich dwóch tygodni granicę Chorwacji przekroczyło 92,5 tys. migrantów, jednak w ostatnich dniach liczba napływających uchodźców spada.