Dziennikarza odsunięto od komentowania meczu drużyny futbolu amerykańskiego Uniwersytetu Virginia. Informacja, że Lee został przesunięty do prowadzenia relacji z innego spotkania pojawiła się we wtorek. Ciekawość wzbudziła po pierwsze dlatego, że dziennikarz niedawno awansował. Po drugie, Ameryka wciąż jeszcze żyje wydarzeniami z Charlottesville, gdzie doszło do zamieszek pomiędzy przedstawicielami skrajnych ugrupowań prawicowych i lewicowych, w których jedna osoba zginęła, a kilkanaście zostało rannych. Ich powodem były wcześniejsze protesty skrajnie prawicowych grup (neokonfederatów, przedstawicieli Ku Klux Klanu) przeciwko usunięciu z miasteczka pomnika gen. Roberta E. Lee, jednego z dowódców armii Konfederacji w amerykańskiej wojnie domowej. To właśnie zbieżność nazwisk była powodem decyzji stacji o odsunięciu Roberta Lee od komentowania spotkania. Jak tłumaczyła się później stacja - w związku z tragicznymi wydarzeniami w Charlottesville, chcieli uniknąć skojarzeń z generałem Konfederatów. Media w Stanach nagłośniły sprawę sugerując, że stacja ESPN "chcąc uniknąć kłopotów, sama się w nie wpędziła". Sporo osób kpiło z decyzji, uważając ją za zwyczajnie głupią, tym bardziej, że Robert Lee jest pochodzenia azjatyckiego, a jego nazwisko jest bardzo popularne właśnie wśród Amerykanów chińskiego pochodzenia.