Widzowie stacji Canale 5 po raz pierwszy zobaczyli salony w rezydencji Berlusconiego w Arcore, gdzie odbywały się słynne przyjęcia z udziałem młodych kobiet, nazywane "bunga bunga". Program, nadany w przeddzień kluczowej rozprawy przed sądem w Mediolanie, zatytułowano "Wojna dwudziestoletnia. Ruby, akt ostatni". Film stanowiący rekonstrukcję tzw. sprawy Ruby, czyli nieletniej wówczas bohaterki zabaw, był próbą obalenia tez prokuratury jakoby dochodziło w ich trakcie do prostytucji i orgii. Duży materiał filmowy wraz z wywiadami z Silvio Berlusconim i z Ruby skonstruowano jak wielką mowę obrończą, przygotowaną w związku z oczekiwanym wkrótce zakończeniem procesu. Zawarte w tytule sformułowanie "wojna dwudziestoletnia" odnosi się do dwóch dekad obecności magnata medialnego na scenie politycznej Włoch i jego licznych spraw sądowych wytaczanych, zdaniem Berlusconiego i jego zwolenników, w ramach walki z nim. Dlatego w materiale znalazły się też komentarze do innych jego procesów, na przykład w sprawie korupcji. Stacja telewizyjna określiła zaprezentowany program specjalny jako rezultat "śledztwa dziennikarzy", którzy chcieli przedstawić prawdę na temat problemów byłego premiera z wymiarem sprawiedliwości. Ekipa telewizji Berlusconiego weszła do jego posiadłości na północy Włoch i pokazała scenerię przyjęć, które on sam opisuje jako "eleganckie kolacje". Można było zobaczyć jadalnię z bardzo długim stołem, salę kinową z fotelami w kolorze kremowym a nawet dyskotekę udekorowaną sztandarami jego pierwszej partii, Forza Italia. Ruby, czyli Marokanka Karima El Mahroug, powiedziała w wywiadzie, że nigdy nie była prostytutką i że nigdy nie uprawiała seksu z byłym premierem. "Byłam przeciwna temu stylowi życia"- podkreśliła. Wyjaśniła, że pieniądze, jakie otrzymała od Berlusconiego (57 tysięcy euro) pozwoliły jej "godnie żyć przez ponad rok". On sam zaś stwierdził, że kwota ta była gestem "hojności i uprzejmości". Zauważył, że Ruby, córka imigrantów, "wzbudzała wyłącznie uczucie litości". Były szef rządu zapewnił, że w tym, co działo się w jego rezydencji, nie było żadnych "anomalii". Tym, którzy twierdzą inaczej, zarzucił "wrogie zamiary" pod jego adresem. "Nie mam nic do ukrycia"- oświadczył były premier w programie, nadanym w przeddzień mowy oskarżycielskiej prokurator Ildy Boccassini.