Zarówno rodzice, jak i lekarze zgodzili się ostatecznie na przeniesienie chłopca do hospicjum. Wcześniej rodzice chcieli, aby Charlie mógł odejść w ich mieszkaniu, w swoim pokoju. Jednak ze względu na potrzebę specjalistycznego sprzętu do podtrzymywania chłopca przy życiu, lekarze nie wyrazili zgody na przeniesienie dziecka do domu. Wtedy rodzice wystąpili do sądu o możliwości przeniesienia dziecka do hospicjum. Pielęgniarki szpitala, w którym obecnie przebywa Charlie, dobrowolnie zgłosiły chęć opieki nad nim w hospicjum, jeśli tylko sąd wyrazi zgodę na przeniesienie. Ostatecznie w środę zapadł wyrok pozwalający na to, by chłopiec spędził ostatnie chwile życia poza szpitalem, w wyznaczonej do tego placówce, która zapewni dziecku odpowiednią opiekę, a całej rodzinie pozwoli na więcej prywatności w tym trudnym momencie. Historia walki o życie Charliego wzruszyła cały świat. Swoją pomoc zaoferował Papież Franciszek i Donald Trump. Sąd w Wielkiej Brytanii orzekł, że leczenie chłopca nie przyniesie oczekiwanych rezultatów i należy go odłączyć od aparatury podtrzymującej życie. Rodzice chłopca nie zgodzili się z opinią brytyjskiego sądu i skierowali sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Ten jednak również zadecydował, że uporczywe leczenie nie pomoże, a wręcz przeciwnie spowoduje dalsze cierpienie dziecka. Rodzice Charliego Garda zebrali nawet pieniądze na eksperymentalną terapię w USA, jednak kolejne sprawy sądowe spowodowały, że na jakiekolwiek leczenie jest już za późno.