Według informacji gazety, grupa w większości proeuropejskich ministrów ma nadzieję na ośmiotygodniowe wydłużenie procesu opuszczenia Wspólnoty w celu zakończenia procesu ratyfikacji umowy wyjścia oraz przyjęcia przez Izbę Gmin niezbędnej legislacji dotyczącej m.in. handlu i imigracji. "Telegraph" zaznaczył, że plan opiera się na założeniu, że Wielka Brytania pozostałaby przez dodatkowe dwa miesiące pełnym członkiem Unii Europejskiej i opuściła Wspólnotę 24 maja. Jakiekolwiek wydłużenie procesu wyjścia z UE wymagałoby jednomyślnej zgody wszystkich pozostałych państw członkowskich. Kłopotliwy termin Komentatorzy zaznaczyli jednak, że taki termin mógłby być kłopotliwy politycznie dla UE ze względu na zaplanowane na 23-26 maja wybory do Parlamentu Europejskiego, które powinny odbyć się w pozostałych 27 państwach członkowskich, w tym w Polsce. Doniesienia dziennika stoją także w sprzeczności z doniesieniami po wtorkowym posiedzeniu rządu, w trakcie którego premier May miała krytykować swoich ministrów za publiczne wypowiedzi dotyczące możliwego opóźnienia brexitu i podkreślić, że Wielka Brytania opuści Wspólnotę 29 marca. Wcześniej o możliwości zmiany daty wyjścia wspominali m.in. minister finansów Philip Hammond, szef dyplomacji Jeremy Hunt i minister ds. handlu międzynarodowego Liam Fox, którzy tłumaczyli, że może to być niezbędne w celu zakończenia procesu wdrażania niezbędnego prawodawstwa. Swojego poparcia dla takiego rozwiązania nie wykluczył także lider eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej Jacob Rees-Mogg, który napisał na łamach "Telegrapha", że "gdybyśmy porozumieli się (w sprawie brexitu), ale potrzebowali nieco więcej czasu w parlamencie (...) to krótkie wydłużenie nie jest niemożliwe". Najnowszy sondaż Według najnowszego sondażu YouGov, Brytyjczycy popierają zmianę daty wyjścia w celu wynegocjowania lepszego porozumienia (45 proc. wobec 34 proc. przeciwko) lub nawet przygotowań do wyjścia ze Wspólnoty bez umowy, co wiązałoby się z utrudnieniami w handlu międzynarodowym (39 proc. do 37 proc.). Respondenci nie wyrazili jednak poparcia dla takiego rozwiązania, gdyby miało to prowadzić do przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych (50 proc. przeciwko; 28 proc. za) lub drugiego referendum w tej sprawie (44 do 37 proc.). Z Londynu Jakub Krupa