Lipiński, któremu na Krymie towarzyszy rzecznik PiS Adam Hofman, powiedział w czwartek, że lider ok. 300 tys. Tatarów krymskich, apeluje "przede wszystkim do Polski" o solidarność z nimi. "Oni się boją o swoją przyszłość wobec separatystycznych nastrojów, które panują wśród Rosjan mieszkających na Krymie. Będziemy tę sprawę nagłaśniali. Apelujemy do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Polska dyplomacja musi się mocno zaangażować w obronę praw człowieka na Krymie. Tu coraz bardziej grozi separatyzm" - mówił Lipiński. Jak zaznaczył w czwartek ma się zebrać na Krymie tamtejszy parlament, w którym zdecydowaną większość ma Partia Regionów, co umożliwia przegłosowanie "niebezpiecznych ustaw". Zwolennicy tej partii - podkreślił Lipiński - chcą powrócić do konstytucji z 1992 roku, która daje autonomiczne uprawnienia, chcą też referendum na temat odłączenia Krymu od Ukrainy. "Jest apel o to, by to nagłośnić i temu się przeciwstawiać. Jest umowa z 1994 roku podpisana przez Rosję, USA, Wielką Brytanię i kilka innych krajów, która daje gwarancję integralności terytorialnej Ukrainy. To, co się tu dzieje może spowodować, że ta integralność będzie złamana" - dodał poseł PiS. W czwartek nad ranem grupa uzbrojonych mężczyzn ubranych w nieoznakowane mundury zajęła siedzibę rządu i parlamentu Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu. Odmówili negocjacji, nie wysuwają żądań. Według ukraińskich agencji prasowych są to przedstawiciele samoobrony rosyjskojęzycznych obywateli Krymu. Ukraińska prokuratura uznała te wydarzenia za akt terrorystyczny, a p.o. prezydent Ołeksandr Turczynow ostrzegł Rosję przed agresją wojskową i zapowiedział, że jakiekolwiek ruchy stacjonującej na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej zostaną potraktowane jako atak na jego kraj. Chwilę wcześniej media podawały, że w stronę Symferopola jadą rosyjskie transportery opancerzone, po czym zawróciły na rogatkach miasta. Rosja postawiła w czwartek też w stan najwyższej gotowości bojowej lotnictwo myśliwskie na zachodzie kraju, a MSZ tego kraju zapowiedziało "zdecydowaną i bezkompromisową" odpowiedź na naruszanie praw "swoich rodaków". Autonomiczna Republika Krymu należy do Ukrainy, lecz jest zamieszkana w większości przez ludność rosyjską.