Bilet za 9 Euro nie jest zwykłym biletem miesięcznym. Można z niego korzystać na terenie całego kraju, nie tylko w regionie, w którym został zakupiony. Jest tylko jedno "ale" - bilet jest ważny w środkach komunikacji lokalnej i regionalnej. To oznacza, że nie można skorzystać z połączeń InterCity czy kolei dużych prędkości. Na krótkich trasach bilet jest jak najbardziej atrakcyjny, ale gdy już chcemy pokonać większe odległości, do taniego biletu trzeba dołożyć jeszcze jedno: czas i to sporo. Przykładowo podróż pociągiem dalekobieżnym z Berlina do Monachium trwa około czterech godzin i trzydziestu minut. Jeżeli w trasę wybierzemy się pociągiem regionalnym, trzeba będzie się kilkukrotnie przesiadać, a do celu dotrzemy po ponad dziewięciu godzinach. Nie wydaje się to zbyt atrakcyjne, ale zdaniem organizacji turystycznych oferta przyciągnie przede wszystkim tych, którzy w wakacje będą mieli czas i ochotę właśnie w taki sposób zwiedzić Niemcy. "Haczyki" w ofercie Są jednak pewne "haczyki", również dla Polaków. Mimo, że pociągi regionalne docierają z Niemiec do takich miast jak Szczecin, Kostrzyn nad Odrą czy Zgorzelec i można do tych miast podróżować na niemieckim bilecie regionalnym, w przypadku biletu za 9 euro jest on ważny tylko do granicy. Oznacza to, że zaczynając podróż np. w stolicy Pomorza Zachodniego, trzeba kupić jednorazowo bilet do pierwszej niemieckiej stacji, po czym skorzystać z oferty taniego biletu. Oferta jest ważna przez najbliższe trzy miesiące i przynajmniej na razie niemiecki rząd nie chce jej przedłużać. Ma to być doraźna pomoc dla tych, którzy nie radzą sobie z wzrastającymi cenami paliw. Bilet za 9 euro można kupić na kilka sposobów. Jest dostępny w biletomatach, w kasach na większości dworców lub w aplikacjach przygotowanych przez lokalnych przewoźników. Szturm pasażerów w długi weekend Niemiecka kolej już dziś szykuje się do wielkiego szturmu pasażerów, którzy w najbliższy weekend mogą ruszyć w trasę do kurortów nad Bałtykiem, Morzem Północnym czy też w górach. Będzie to szczególny zielonoświątkowy, długi weekend. Rzecznik Deutsche Bahn Achim Strauss w rozmowie z Interią przyznaje, że na niektórych trasach wprowadzone zostaną dłuższe składy. Lokalni przewoźnicy zamierzają też zwiększyć częstotliwość kursowania autobusów, metra czy kolei lokalnej. Na szturm szykują się również turystyczne miejscowości, niektóre z nich obawiają się tłumów gości, którzy przyjadą choćby na jeden dzień. Czasem można usłyszeć o negatywnych emocjach, bo choć każdy gość to pieniądz, pojawiły się opinie, że w niektórych kurortach pojawią się Niemcy, którzy nie zostawią jednak pieniędzy, a co za tym idzie będą niemile widziani przez lokalną ludność. Tani bilet przekona Niemców do komunikacji zbiorowej? Przy okazji biletu za 9 euro trwa w Niemczech dyskusja, czy komunikacja publiczna z zasady nie powinna być tańsza, skoro Niemcy stawiają mocno na ekologię i chcą ograniczyć liczbę samochodów, szczególnie w dużych miastach. Zdaniem Jensa Wieseke z berlińskiego stowarzyszenia pasażerów IGEB e.V. problem wydaje się bardzo złożony, bo nie uda się przekonać pasażerów do korzystania z komunikacji publicznej tylko tanimi biletami. Potrzebna jest również dobra oferta. Szczególnie na prowincji jest z nią wciąż duży problem. Często brakuje dobrych regularnych połączeń. Tak więc na razie lokalne przedsiębiorstwa komunikacji publicznej w całych Niemczech liczą na wzrost liczby abonentów, którzy zdecydują się po zakończeniu akcji taniego biletu zakupić bilety miesięczne. Niektórzy przewoźnicy miejscy, jak berlińskie przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej BVG, liczy na blisko 20-procentowy wzrost sprzedaży biletów miesięcznych.