Według gubernatora prowincji Bismillaha Afghanmala, ataki trwały cztery godziny. Lokalne media podają, że oblężeni policjanci dzwonili do dziennikarzy, by zapobiec atakowi, gdyż nie byli w stanie skontaktować się z przedstawicielami władz. Afgańskie siły ponoszą znaczne straty w wyniku ataków bojowników i według agencji AFP częściej ofiarami są policjanci niż żołnierze. Ponadto, afgańskie ministerstwo spraw wewnętrznych jest zaliczane do najbardziej skorumpowanych resortów w kraju. Do niedzielnego ataku przyznali się talibowie, którzy wyjaśnili na swej stronie internetowej, że wpisuje się on w ich tradycyjną wiosenną ofensywę. Rozpoczęła się ona pod koniec kwietnia. Talibowie zapowiedzieli wówczas, że będą atakować głównie "zagraniczne siły, ich infrastrukturę wojskową i wywiadowczą, a także ich lokalnych najemników". Talibowie kontrolują spore obszary prowincji Zabol, która graniczy z Pakistanem. Według danych Waszyngtonu, od zakończenia misji bojowej NATO w styczniu 2015 roku talibowie zdobyli liczne obszary kraju i obecnie kontrolują co najmniej 43 proc. terytorium Afganistanu, mają tam swe wpływy lub spierają się z rządem o te obszary.