Wezwani na miejsce policjanci i żołnierze zlikwidowali wszystkich pięciu napastników ok. godz. 11 (godz. 7 w Polsce), czyli około dwie godziny po rozpoczęciu ataku. Jak poinformował szef lokalnej policji Tahir Khan, napastnicy przybyli pod akademik autorikszą, ubrani w okrywające całe ciało burki - typowy ubiór kobiet w tym regionie. Następnie postrzelili strażnika i weszli na kampus uczelni. "Spaliśmy, kiedy dotarły do nas odgłosy wystrzałów. (...) Chwilę później wszyscy biegali i krzyczeli, że zaatakowali nas talibowie" - powiedział agencji Reutera jeden z ranionych studentów. Inny przedstawiciel miejscowej policji Salahuddin Mahsud powiedział, że funkcjonariuszom udało się szybko otoczyć napastników, dzięki czemu uniknięto dalszych ofiar. Według relacji świadków, bilans zabitych byłby wyższy, gdyby nie fakt, że w związku ze świętowanymi w piątek urodzinami proroka Mahometa w akademiku przebyło ok. 100 osób, a pozostali jego mieszkańcy, ok. 300 osób, wcześniej wyjechali do domów na przedłużony weekend. Do ataku przyznali się pakistańscy talibowie, którzy w oświadczeniu twierdzili, że celem była tajna placówka pakistańskiego wywiadu ISI. Talibowie w Pakistanie walczą o obalenie rządu i zaprowadzenie w kraju szariatu.