W oświadczeniu, przekazanym głównym agencjom w Kabulu, talibowie zwrócili się do "wszystkich wiernych" by nie brali udziału w tego rodzaju "amerykańskiej imprezie", jaką ich zdaniem mają być wybory. Do mudżahedinów zaapelowano o przeciwstawienie się temu procesowi "wszelkimi środkami", w tym poprzez atakowanie baz nieprzyjaciela, zniechęcanie ludzi do udziału w elekcji oraz blokowanie ruchu rządowych i cywilnych pojazdów w okresie tuż przed wyborami. Talibowie podobnie wzywali do bojkotu pierwszej tury wyborów prezydenckich z 20 sierpnia, zastraszając też wyborców w dzień głosowania. Ostatecznie frekwencja w pierwszej turze wyniosła ogółem 38,7 procent - w tym na terenach,, gdzie wpływy talibskie są duże, nie przekraczała pięciu procent. Decyzja o przeprowadzeniu kolejnej tury głosowania zapadła po stwierdzeniu przez Niezależną Komisję Wyborczą Afganistanu, iż urzędujący szef państwa Hamid Karzaj uzyskał w sierpniu 49,67 proc. głosów - mniej niż wymaganą połowę by objąć urząd na kolejną kadencję.