Rzecznik talibów Kari Mohamad Jusuf, na pytanie o komentarz ich przywódcy mułły Omara na temat propozycji Obamy, powiedział agencji Reutera: "To nie wymaga odpowiedzi ani reakcji, gdyż jest nielogiczne". - Talibowie są zjednoczeni, mają jednego przywódcę, jeden cel, jedną strategię. Nie rozumiem, dlaczego mówi się o umiarkowanych talibach i co miałoby to znaczyć - zaznaczył rzecznik. - Jeśli oznacza to tych, którzy nie walczą i siedzą po domach, to rozmowa z nimi jest bez znaczenia. To naprawdę zaskakujące dla talibów - powiedział Jusuf. Zdaniem ekspertów, sytuacja w Afganistanie jest bardziej skomplikowana niż wyzwania, przed którymi siły USA stały w Iraku. Udało się tam skłonić do współpracy w walce z Al-Kaidą przywódców sunnickich społeczności i w tym właśnie upatruje się głównej przyczyny zdecydowanego spadku przemocy w Iraku. Prezydent Obama przyznał w wywiadzie dla "New York Timesa", że USA nie odnoszą zwycięstwa w Afganistanie i że sytuacja w ciągu ostatnich lat pogorszyła się w tym kraju. Władza centralna w Afganistanie jest słabsza niż w Iraku, a kraj zamieszkują plemiona broniące zaciekle swojej niezależności. Powoduje to, że Stany Zjednoczone są w bardzo trudnej sytuacji - powiedział prezydent. Do Afganistanu, gdzie przebywa blisko 70 tys. zagranicznych żołnierzy, z czego 38 tys. to Amerykanie, w najbliższych miesiącach ma dojechać kolejnych 17 tys. żołnierzy USA. Rzecznik Jusuf powiedział, że wycofanie zagranicznych wojsk jest jedynym sposobem na przerwanie spirali przemocy w Afganistanie. - Afgańczycy lepiej wiedzą, jak decydować o własnym losie - tak odpowiedział na pytanie, czy talibowie chcieliby rozmawiać z rządem prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja na temat wycofania obcych wojsk. Karzaj wyraził w niedzielę zadowolenie z propozycji prezydenta USA. Jak powiedział, wezwanie Obamy "to dobra wiadomość, gdyż takie właśnie było stanowisko afgańskiego rządu". Ostrzegł jednak, że niektórzy talibscy bojownicy nie kwalifikują się do pojednania.