28-letni kapitan Harry Windsor powróci jutro do kraju po zakończeniu 5-miesięcznej służby w Afganistanie jako pilot śmigłowca szturmowego Apacz. W wywiadach przyznał, że podczas lotów bojowych strzelał do talibów. Nie powinno to nikogo dziwić, bo jego rola - drugiego pilota - obejmuje obsługę uzbrojenia. Pewne wątpliwości mógł budzić dobór sformułowań, na przykład: "Jeśli ktoś chce zrobić krzywdę naszym chłopakom, to go eliminujemy z gry." Były dowódca wojsk brytyjskich w Afganistanie, pułkownik Richard Kemp powiedział, że książę Harry użył tylko języka żołnierzy, a nikt lepiej od nich nie wie, że wojna to nie gra. Ale książę Harry powiedział też zupełnie jasno: "Lubię to zajęcie, bo należę do miłośników PlayStation i Xboxa, więc myślę, że chyba mam przydatne kciuki." Rzecznik afgańskich talibów zareagował na to stwierdzeniem, że książę Harry "chyba ma kłopoty umysłowe", skoro porównuje wojnę do gier komputerowych. Pułkownik Kemp przewidział taką reakcję mówiąc, że słowa księcia mogą zostać wykorzystane przez wroga, a także przez rodzimych przeciwników interwencji w Afganistanie.