Decyzją afgańskich władz od 9 maja kobiety i starsze dziewczęta mają obowiązek zakrywania ciał w miejscach publicznych od stóp do głów. Karę za złamanie prawa mogą wymierzyć mężczyźni z rodziny. Decyzja ministerstwa. Afganki nie były gotowe W ostatnią sobotę ministerstwo zajmujące się "obyczajowością" przekazało, że od niedzieli kobiety pracujące w mediach muszą zakrywać twarz. Podkreślono, że nakaz jest obowiązkowy, a za jego złamanie grożą kary. "Przepis rażąco narusza prawa kobiet do wolności wypowiedzi, a także osobistą autonomię i przekonania religijne. Uniemożliwia to również dostęp do informacji osobom głuchym lub niedosłyszącym, które czytają z ruchu warg lub polegają na wizualnych sygnałach mowy, aby pomóc im zrozumieć osoby mówiące" - zauważa organizacja Human Rights Watch. - Nie byłyśmy gotowe psychicznie i moralnie, żeby zostały nam narzucone takie zasady. Prowadzenie programów trwających po trzy godziny w masce jest bardzo trudne - przyznała prezenterka TOLOnews Sonia Nizai. Mężczyźni solidarni z koleżankami z pracy W geście solidarności z koleżankami z pracy, prezenterzy głównych kanałów informacyjnych takich jak TOLOnews i 1TVNewsAF zaczęli nosić czarne maseczki na wizji. Symboliczne gesty zapoczątkowały internetową akcję #FreeHerFace (uwolnij jej twarz - red.). Internauci publikują zdjęcia w maseczkach, wzywają do zniesienia nakazów. Decyzje prezenterów popierają ich przełożeni - dyrektor TOLOnews Khpolwak Sapai w wydanym oświadczeniu wskazał, że w "dekrecie o hidżabie" z początku maja nie było ani słowa o osobach występujących w programach na żywo. Dodawał też, że obraz prezenterek w domach Afgańczyków jest "wirtualny" a nie rzeczywisty. Zobacz też: Afganistan: Zakaz podróżowania dla kobiet bez asysty mężczyzn HRW podkreśla, że rządy talibów to aktualnie "najpoważniejszy kryzys praw kobiet na świecie". Przypomniano, że od momentu przejęcia władzy w Kabulu dziewczętom i kobietom ograniczono możliwość pobierania nauki, swobodnego poruszania się i utrudniono dostęp do opieki zdrowotnej. Aktywiści wzywają międzynarodowych dyplomatów do publicznego potępiania kolejnych dekretów. "Skoordynowana presja może mieć wpływ na decyzje talibów" - podkreślają.