Mohebullah jest samobójczym zamachowcem. Niedoszłym. Wysadzenie się chłopca w powietrze, przed główną siedzibą rządu prowincji w afgańskim Kandaharze, udaremnili afgańscy pracownicy tajnych służ. Szesnastolatek został zatrzymany 15 sierpnia 2014 roku. Dzień później odpowiadał na pytania dziennikarzy w Kandaharze. - Mój ojciec był dowódcą talibów - powiedział Mohebullah. To, że jego ojciec był członkiem organizacji ekstremistycznej, nie było dla rodziny niczym szczególnym. Gdy zginął podczas operacji antyterrorystycznej afgańskich sił zbrojnych, rodzina szukała schronienia u krewnych i znajomych w Pakistanie. Pakistańska szkoła koraniczna w Madrassa Przyjaciel ojca poradził Mohebullahowi, żeby i on przyłączył się do talibów. - Nauczyciel w mojej szkole koranicznej w Pakistanie wysłał mnie do centrum szkoleniowego, gdzie przeszedłem 20-dniowe szkolenie wojskowe - opowiadał. - Nauczyłem się również, jak działa wybuchowa kamizelka samobójców. Tam było mnóstwo chłopców w moim wieku. Ale nie wolno nam było ze sobą rozmawiać. Po jakimś czasie Mohebullah zorientował się, że kilku kolegów nie żyje. - Jeden z nich, nazywał się Amanullah, wysadził się w powietrze w powiecie Pandżwaj pod Kandaharem. Mohebullah wie, że teraz pora na niego. Według danych miejscowej misji ONZ, UNAMA, w 2013 roku w czasie zmagań zbrojnych zginęło 545 dzieci, a 1149 zostało rannych. Za największą liczbę rannych i zabitych dzieci odpowiedzialne są prymitywne materiały wybuchowe talibów. W samym 2013 roku miało miejsce 65 samobójczych zamachów. Nie wiadomo jednak, ile z nich zostało dokonanych przez dzieci i młodzież. - Ugrupowania terrorystyczne od czasu do czasu próbują wykorzystywać dzieci i młodzież poddając je indoktrynacji - mówi Szamsudin Tanweer, przedstawiciel oddziału Praw Dziecka w afgańskiej Komisji Praw Człowieka w Kandaharze. We wrześniu 2011 roku władze afgańskie zatrzymały czterech małoletnich samobójczych zamachowców, uniemożliwiając im wykonanie zadania. Obiecują im złote góry Potencjalnym, samobójczym zamachowcom obiecuje się, że rodziny dostaną dużo pieniędzy albo że oni sami wyjdą cało z zamachu. Mohebullah początkowo sprzeciwiał się wykonaniu zadania, jak powiedział dziennikarzom w Kandaharze. Podano mu jednak zastrzyk z preparatem, po którym stał się bardzo agresywny. - Wydawało mi się, że zwariowałem. Byłem tak wściekły, że chciałem się zabić - relacjonuje chłopiec. - Podawanie młodym, potencjalnym zamachowcom narkotyków jest ogólnie przyjętym sposobem zawładnięcia nimi w centrach szkoleniowych - mówi Sadran Babraksai z oddziału Praw Dziecka afgańskiej Komisji Praw Człowieka. Zmuszanie dzieci do samobójczych zamachów za pomocą zastrzyku jest nowym wymiarem perfidnych, barbarzyńskich praktyk ekstremistów. Komisja Praw Człowieka zapowiada, że zamierza się bliżej przyjrzeć tym praktykom. Waslat Hasrat-Nazimi, DW/Iwona D. Metzner/Redakcja Polska Deutsche Welle