Wejściówki na rodeo najlepiej kupować z dużym wyprzedzeniem. Wtedy jest największa szansa na zdobycie biletu z numerowanym miejscem, z którego zawody widać najlepiej. To najdroższe bilety, ale chętnych nigdy nie brakuje i trzeba mieć sporo szczęścia, żeby je dostać. Tym, którym się nie udało, zostają nienumerowane miejsca na trybunach - żeby zająć jak najlepsze miejsce z tych gorszych, trzeba czasem przyjść nawet kilka godzin przed rozpoczęciem zawodów. Zanim pojawią się jeźdźcy Na rodeo do Deadwood przyjechali kowboje i kowbojki z wielu amerykańskich stanów. Wśród zawodników reprezentanci Teksasu, Oklahomy, Wyoming, Nebraski, Kansas, Kolorado, Newady, Arizony, Pensylwanii, Kalifornii i oczywiście Południowej Dakoty, ale nie brakuje też jeźdźców z zagranicy, są reprezentanci Kanady i Australii. Najgłośniej zawodników dopingują miejscowi i ich sąsiedzi z Wyoming, Kolorado i Nebraski, którzy na trybunach stawili się najliczniej. Atmosfera jest piknikowa. Wszędzie są poustawiane stragany z ubraniami - przeważają motywy z dzikiego zachodu, a ceny przyprawiają o zawrót głowy, bo najzwyklejszy t-shirt z pędzącym mustangiem kosztuje, bagatela, około 50 dolarów. Wybierać i przebierać można też w wyrobach skórzanych - kapelusze, buty i przepiękne siodła. O cenę boję się nawet spytać. Tłumy kłębią się przy stoiskach z jedzeniem i piciem. Menu nie jest wyszukane, króluje popcorn, hot dogi, hamburgery i frytki. Nie jest bardzo drogo, ale nie jest też smacznie. Wszystko jest zimne. Podczas rodeo prohibicja nie obowiązuje. Wyskokowe trunki można kupić w kilku zaimprowizowanych barach. Jest piwo, ale są też mocniejsze alkohole. Whisky cieszy się dużą popularnością. Zanim pierwszy zawodnik wjeżdża na arenę, po niejednym kowboju widać, że kolejny napój z procentami ma już tego wieczoru za sobą. Najpierw hymn i modlitwa Rodeo w Deadwood rozpoczyna się w amerykańskim stylu, czyli jest mnóstwo patriotycznych akcentów. Punktualnie o 19:00 flagę USA i Dakoty Południowej wnoszą z honorami na arenę miejscowe policjantki i policjanci, a dwie znane prawie wszystkim na trybunach lokalne piosenkarki, witane na stadionie brawami, śpiewają razem z publicznością hymn państwowy. Po hymnie kowboje zdejmują kapelusze, przykładają je do piersi i ze spuszczonym wzrokiem zaczynają wspólną modlitwę. Modlitwę kończą gromkie brawa, w czasie których z łopoczącą flagą Stanów Zjednoczonych w ręku arenę konno objeżdża Miss Dakoty Południowej - widownia szaleje w patriotycznym uniesieniu. Gdy miejscowy aktor zaczyna deklamować wiersz o powstaniu Ameryki, cały stadion słucha go w głębokim skupieniu. Na niejednym policzku pojawia się łza. Uroczysty wstęp przed zawodami kończy się, gdy przez arenę, zaprzężonym w sześć koni powozem przejeżdża burmistrz miasta z rodziną. Potem zawody mogą się rozpocząć. Osiem magicznych sekund Najpierw na arenę wychodzą sędziowie, chwilę później z boksu wyskakuje pierwszy zawodnik w kategorii "bareback riding", który musi utrzymać się minimum osiem sekund na skaczącym nawet metr nad ziemię nieosiodłanym koniu. Jeździec uprząż trzyma tylko jedną ręką, drugą ma uniesioną nad głową. W następnej tego wieczoru dyscyplinie "ladies bronc riding" startuje pięć zawodniczek, które także muszą utrzymać się osiem sekund na wierzgającym we wszystkie strony, osiodłanym tym razem koniu. Najmniej emocji podczas tego rodeo budzi następna kategoria - "steer wrestling", podczas której jeździec zeskakuje z konia na biegnącego obok młodego byka, wykręca zwierzęciu kark i zmusza go do położenia się na ziemi. Dziewięciu zawodników, mimo ogromnych starań, dużych braw od publiczności nie dostaje. Podczas tej dyscypliny spora część widowni wychodzi po kolejne drinki. Wracają, gdy zaczyna się "saddle bronc riding". Zawodnicy ujeżdżają konie osiodłane, ale wyjątkowo mało skłonne do współpracy. Następnie odbywa się walka z cielakiem, czyli "tie down roping". W tej kategorii kowboj najpierw musi złapać cielaka na lasso, a później na niego zeskoczyć z konia i przyduszając do ziemi jak najszybciej związać mu rogi i nogi liną. Widownia jest coraz bardziej rozemocjonowana. Po zawodach ze związywaniem cielaka czas na krótką przerwę, podczas której trybuny pustoszeją, a przy barach ustawiają się długie kolejki. Następnie czas na kolejne zmagania pań. Na początek wyścig kowbojek wokół beczek. Chodzi o to, żeby zawodniczka w jak najkrótszym czasie okrążyła beczki, prowadząc konia tak, aby wykonał jak najciaśniejsze koło wokół przeszkody. Na trybunach raz za razem rozlegają się gromkie brawa i wiwaty. Rodeo kończy najbardziej wyczekiwany konkurencja - ujeżdżanie byków. Gdy podczas zawodów konnych można, nawet w przypadku najbardziej krnąbrnych wierzchowców, odnieść wrażenie, że jeździec jednak panuje nad sytuacją, tak w przypadku byków trudno oprzeć się wrażeniu, że to zwierzę jest panem sytuacji, a człowiek na jego grzbiecie bezwolnym dodatkiem. Amerykanie mówią, że osiem sekund, podczas których zawodnik musi utrzymać się na blisko 700-kilogramowym rozjuszonym byku, to najbardziej niebezpieczne osiem sekund w sporcie. W Deadwood ta sztuka udaje się tylko siedmiu z 15 zawodników. Zwycięzca dostał czek na ponad pięć tysięcy dolarów. Stetson Wright - gwiazda numer jeden Dziś w USA największą gwiazdę rodeo jest Stetson Wright z Milford w Utah. Urodzony w 1999 r. w głęboko konserwatywnej rodzinie mormonów Stetson ma sześciu braci i sześć sióstr. Rodeo w rodzinie Wrightów to nie tylko tradycja, to też sposób na zarabianie ogromnych pieniędzy. Oprócz Stetsona zawodowym ujeżdżaniem narowistych zwierząt zajmuje się czterech jego braci. W tym roku na największych amerykańskich arenach Stetson zarobił już prawie 324 tysiące dolarów. W ubiegłym roku z kilkoma prestiżowymi zwycięstwami na koncie stał się bogatszy o blisko 759 tysięcy dolarów. Od początku swojej zawodowej kariery - od 2018 r. na grzbiecie koni i byków 24-letni dziś Stetson wygrał już ponad 2 miliony 300 tysięcy dolarów. Rodeo w USA cieszy się ogromnym zainteresowaniem, najwięcej fanów przyciąga w stanach środkowych i na zachodnim wybrzeżu. Co roku zawody rodeo na trybunach w całej Ameryce ogląda około 30 milionów fanów. W Południowej Dakocie rodeo organizowane jest od ponad 100 lat. Z Dakoty Południowej dla Interii Magda Sakowska