Szef tajwańskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Tsai De Sheng dopiero dziś ujawnił informacje o ostrzeżeniu przed ewentualnym aktem terroru w chińskiej stolicy. Nie sprecyzował, skąd ostrzeżenie pochodziło, ale - jak pisze hongkoński dziennik "South China Morning Post" - do biura tajwańskich linii China Airlines miał zadzwonić mówiący po francusku mężczyzna, który ostrzegał przed zamachem w pekińskim metrze lub na lotnisku. Telefon wykonano na cztery dni przed zniknięciem malezyjskiego Boeinga. Tsai De Sheng zastrzega jednak, że na razie nie ma żadnych poszlak, które mogłyby łączyć obydwa fakty. Już 3 marca tajwańskie linie lotnicze rozesłały do swoich pracowników okólnik z ostrzeżeniem o potencjalnym zamachu. Dziś tłumaczono, że miało to związek z atakiem nożowników w Kunmingu, w którym zginęło 29 osób. Spekulacje na temat aktu terroru na pokładzie zaginionego Boeinga potęguje fakt, że podróżowały nim co najmniej dwie osoby posługujące się fałszywymi paszportami. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Chińskie satelity pomogą w poszukiwaniu samolotu Malaysia Airlines