Przedstawiciele resortu zapowiedzieli jednak, że pomimo, iż ćwiczenia nie są manewrami na szeroką skalę, armia tajwańska będzie się im wnikliwie przyglądać. Chiny groziły Tajwanowi daleko posuniętymi konsekwencjami, gdyby znajdująca się pod rządami antykomunistów wyspa ogłosiła niepodległość. Od 1950 roku władze Tajwanu uznawały się, zresztą podobnie jak Pekin za reprezentanta Chin. Oba rządy - nacjonalistyczny w Tajpej i komunistyczny w Pekinie stały jednak na stanowisku, że Chiny są jednym krajem, a Tajwan jest należącą doń wyspą. W sobotę jednak rządząca Tajwanem od pół wieku Partia Nacjonalistyczna (Kuomintang) utraciła władzę. Na prezydenta kraju wybrany został opozycjonista Chen Shui-bian, zwolennik ogłoszenia niepodległości wyspy. Przed głosowaniem Pekin nie przebierał w środkach by zastraszyć mieszkańców Tajwanu i zniechęcić ich do głosowania na "separatystę" Chena. W związku z jego tryumfem Tajwan postanowił utrzymać na nieograniczony czas stan podwyższonego pogotowia w armii. Wielu obserwatorów obawiało się bowiem, że zwycięstwo Chena może doprowadzić do konfliktu zbrojnego z Chinami. Jednak po wyborach, w Cieśninie Tajwańskiej panuje spokój.