Masowa mogiła znajduje się w pobliżu buddyjskiej świątyni w Bang Muang, około 120 kilometrów na północ od Phuket. Rodzinom zaginionych turystów, którzy poszukują swych bliskich, zabroniono wstępu. Opis w gazecie obfituje w drastyczne sceny. Ciała wkładane są w plastikowe worki, wrzucane do rowów, ktore zasypuje spychacz. Przedstawiciel władz Tajlandii tłumaczy, że to jedynie tymczasowy pochówek. Każde ciało ma numer identyfikacyjny. Ten sam numer ma pojemnik z próbkami materiału genetycznego pobranego od bezimiennej ofiary. Jeśli rodziny zaginionych dostarczą DNA konieczne do identyfikacji, na podstawie tych danych będzie można ekshumować ciało. Tymczasem ONZ liczy się z tym, że liczba ofiar trzęsienia ziemi w Azji Południowo - Wschodniej i wywołanej przez nie niszczącej fali tsunami może przekroczyć 200 tysięcy osób. Koordynator pomocy humanitarnej ONZ Jan Egeland przypomniał, że ostatni wielki kataklizm w Azji, jakim było trzęsienie ziemi w 1976 roku w Chinach, spowodował śmierć co najmniej 240 tysięcy osób. Trzęsienie z 26 grudnia ub.r. "może okazać się jeszcze bardziej niszczące" - powiedział Egelend, podkreślając, że rozmiary katastrofy nie są jeszcze do końca znane. Dotyczy to przede wszystkim północnej części indonezyjskiej wyspy Sumatra, gdzie fala uderzyła z taką siłą, jak gdyby była to nie woda, ale betonowa ściana, zmiatająca doszczętnie z powierzchni ziemi rybackie wioski. Spustoszone zostało tam całe wybrzeże, a bezpieczne miejsca znajdowały się dopiero o kilka kilometrów w głąb lądu, w górach - ocenił przedstawiciel ONZ.