Juncker zabrał głos tydzień po wybuchu afery "Luxleaks". Sam przyznał, że nie było to dobre posunięcie. Na dzisiejszej konferencji prasowej podkreślał, że układy z korporacjami były legalne, choć doprowadziły do działań, które budzą etyczne wątpliwości. Pytany, czy żałuje, że do tego doszło odpowiedział: "Nie jestem architektem tego co się nazywa ‘modelem luksemburskim’, ale ponoszę polityczną odpowiedzialność za to, co się stało. Jeśli konkretne działania administracji doprowadziły do unikania podatków to tego żałuję" - powiedział. Zdaniem Junckera główny problem leży jednak w braku odpowiednich regulacji na poziomie unijnym. "Nic w mojej przeszłości nie wskazuje na to, że moją ambicją było wspieranie oszustw podatkowych, sytuacja jaka wystąpiła była rezultatem braku harmonizacji przepisów w Europie" - powiedział. Szef Komisji zapowiedział, że nie będzie ingerował w pracę komisarz ds. konkurencji, która w jego zespole ma przyjrzeć się całej sprawie. Według niego nie ma konfliktu interesów w badaniu praktyk Luksemburga przez instytucję, której sam przewodzi. Zapewniał, że będzie ona walczyć z oszustwami podatkowymi. Tymczasem także europosłowie domagają się wyjaśnień w sprawie "Luxleaks". Socjaliści, Zieloni i Liberałowie zażądali, by Juncker osobiście wytłumaczył się w Parlamencie ze swojej przeszłości.