Setki policjantów sforsowały ogrodzenie kompleksu biur rządowych, rozlepiając na barykadach, latarniach i bramach informację o wyroku sądowym, nakazującym manifestantom opuszczenie terenu. Doszło do starć policjantów z aktywistami opozycji, pełniącymi straż na obrzeżach tłumu. Wówczas - jak twierdzą świadkowie - użyto gazów łzawiących; policja zaprzeczyła później takiej informacji. Nie potwierdzono też wiadomości o co najmniej 15 osobach aresztowanych na miejscu. W kilka godzin po wejściu policjantów na teren, otwarta była część bram, prowadzących do kompleksu rządowego. Na pobliskim moście w gotowości pozostawało kilkuset funkcjonariuszy ze specjalnych oddziałów do zwalczania zamieszek. Demonstranci nadal odmawiają zastosowania się do decyzji sądu i opuszczenia terenu. Przywódcy opozycji w piątek rano zapowiedzieli ponownie, że okupacja biura szefa rządu trwać będzie do czasu dymisji premiera Samaka Sundaraveja. Zaapelowali też do sympatyków organizatora manifestacji - opozycyjnego Ludowego Sojuszu na rzecz Demokracji (PAD) - o dołączenie do demonstrantów. Na terenie przed urzędem premiera znajduje się - według szacunków agencji Reutera - około czterech tysięcy ludzi. Natomiast według AFP na miejscu zgromadziło się około 13 tysięcy demonstrantów. Rząd deklarował w czwartek, iż nie użyje siły przeciwko okupującym teren przed urzędem premiera. PAD oskarża władze o to, iż są marionetką obalonego w 2006 roku ówczesnego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry, oskarżanego obecnie o korupcję.