- Mamy nadzieję, że do siedmiu dni rząd podejmie środki przeciwko terrorystom Thaksina. Jeśli nie, sprawimy, że nasz głos zostanie usłyszany w celu ochrony pokoju rodziny królewskiej - oświadczył Parnthep Pourpongpan, przedstawiciel "żółtych koszul" z Ludowego Sojuszu na rzecz Demokracji (PAD). "Czerwonymi koszulami" kieruje z zagranicy były premier Thaksin Shinawatra, pozbawiony stanowiska po wojskowym zamachu stanu z 2006 roku. Jak pisze agencja AFP, kontrastujące ze sobą kolory przeciwników politycznych są odzwierciedleniem głębokich podziałów w tajlandzkim społeczeństwie: między popierającymi obecnego premiera Abhisita Vejjajivę wielkomiejskimi elitami stolicy i monarchistami, a masami ludności z rolniczych regionów kraju. Opozycja rozpoczęła protesty przed miesiącem, aby domagać się rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów. Od dwóch tygodni luksusowe restauracje i sklepy w śródmieściu Bangkoku, przed którymi obozują demonstranci - robotnicy i ludzie pochodzący głównie z terenów wiejskich - są zamknięte. Protesty polityczne w Tajlandii stanowią niemal część pejzażu tego kraju, w którym w ciągu ostatnich 80 lat doszło do około dwudziestu przewrotów wojskowych. Obalony przed czterema laty premier Thaksin, który w latach 2001-2006 prowadził politykę reform socjalnych mających na celu polepszenie sytuacji najuboższych cieszył się dużą popularnością. Opozycja wykorzystała do rozpoczęcia ruchu na rzecz przedterminowych wyborów orzeczenie komisji wyborczej, która zarzuciła obecnemu premierowi Abhisitowi finansowanie swej partii z nielegalnych źródeł.