Trybunał uznał, że lutowe wybory są nieważne, ponieważ głosowanie nie odbyło się we wszystkich lokalach wyborczych tego samego dnia, co stanowi naruszenie konstytucji. Akcje antyrządowych demonstrantów sprawiły, że głosowanie zostało odwołane lub wstrzymane w jednej piątej okręgów wyborczych. Z tego powodu nie wyłoniono wystarczającej liczby deputowanych do utworzenia parlamentu, który mógłby zatwierdzić premiera. Demonstranci, których liczba w minionych tygodniach nieco się zmniejszyła, od ponad trzech miesięcy domagają się ustąpienia premier Yingluck Shinawatry. Jest ona postrzegana jako reprezentantka interesów przebywającego poza krajem brata Thaksina Shinawatry, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu. Były szef tajlandzkiego rządu został zaocznie skazany w 2008 r. na więzienie za korupcję. Wybory z 2 lutego w zamyśle rządu miały pomóc krajowi wyjść z politycznego impasu. Nie przekonało to jednak opozycji, która chciała odłożenia głosowania do czasu przeprowadzenia reform politycznych. Antyrządowi demonstranci domagają się powołania "rady ludowej", której zadaniem byłoby wprowadzenie zmian niezbędnych do ukrócenia korupcji w polityce.