- Poziom przemocy się zmniejszył i widzimy, że jeśli stan wyjątkowy będzie trwał, wyrządzi szkodę krajowi. Tym samym (...) ogłaszam koniec stanu wyjątkowego - oświadczył na konferencji prasowej w Bangkoku pełniący obowiązki premiera Somchai Wongsawat. Tysiące zwolenników opozycji od 26 sierpnia okupują teren kancelarii premiera, zarzucając do niedawna szefowi rządu Samakowi Sundaravejowi, iż jest marionetką obalonego w 2006 roku premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry. Twierdzą również, że obecna ekipa chce przekształcić królestwo w republikę, czemu rząd zdecydowanie zaprzecza. Samak został zmuszony do ustąpienia na fali protestów, a także po wtorkowym orzeczeniu Sądu Konstytucyjnego Tajlandii, który uznał, że szef rządu naruszył konstytucję i wraz ze swym gabinetem musi odejść. Jednak rządząca tajlandzka Partia Władzy Ludu (PPP) ponownie mianowała go na urząd. W środę odbędzie się głosowanie parlamentarne w sprawie nominacji. Opozycja, domagająca się ustąpienia Samaka, zapowiedziała, iż nie zaaprobuje jego powrotu do rządu, a także jakiegokolwiek gabinetu, w składzie którego byliby ministrowie z PPP.