Rząd w Bangkoku poinformował, że decyzję o przerwaniu głosowania w niektórych okręgach podjął ze względów bezpieczeństwa. Przebieg wyborów mógł być zagrożony przez demonstracje antyrządowe, do których dochodzi na terenie całego kraju. Uczestnicy protestów domagają się dymisji premier Yingluck Shinawatry, odłożenia wyborów parlamentarnych i powołania "rady ludowej", której zadaniem byłoby wprowadzenie reform niezbędnych do ukrócenia korupcji w polityce.Głosowaniu towarzyszą nadzwyczajne środki bezpieczeństwa. Protesty opozycji mogą jednak utrudnić przeprowadzenie wyborów, zwłaszcza w Bangkoku. Z najnowszych informacji wynika, że w stolicy nie można głosować w 438 z 6671 lokali wyborczych. BBC podkreśla, że dostęp do części z nich blokują demonstranci, którzy nie chcą dopuścić do przeprowadzenia głosowania. W sobotę na ruchliwym skrzyżowaniu w Bangkoku doszło do starć zwolenników i przeciwników rządu. Padły strzały, rannych zostało co najmniej siedem osób, w tym amerykański fotoreporter.