Przywódcy opozycji zapowiedzieli ponownie, że okupacja terenu trwać będzie do czasu dymisji rządu premiera Samaka Sundaraveja. Demonstranci szczelnie otaczali w czwartek rano grupę przywódców ruchu by nie dopuścić do ich zatrzymania przez policję. Dzień wcześniej sąd w Bangkoku wydał nakaz aresztowania dziewięciu organizatorów manifestacji - liderów opozycyjnego Ludowego Sojuszu na rzecz Demokracji (PAD). Premier nakazał policji przerwanie okupacji oraz zatrzymanie dziewięciu przywódców akcji. Funkcjonariusze, którzy w środę starli się z demonstrantami, raniąc 15 z nich, nie byli jednak w stanie wykonać rozkazu. W czwartek w ogrodach urzędu premiera rządu pozostawało nadal około dziesięciu tysięcy ludzi; agencja Reutera pisze nawet o 40 tysiącach. Część manifestantów w nocy opuściła jednak teren w obawie przed brutalniejszą interwencją sił bezpieczeństwa. PAD oskarża władze o to, iż są marionetką obalonego w 2006 roku ówczesnego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry. Podkreśla też, że występuje w obronie króla Bhumibola Adulyadeja, oskarżając gabinet Samaka Sundaraveja, iż chce przekształcić Królestwo Tajlandii w republikę. Rząd kategorycznie zaprzecza takim oskarżeniom.