Reklama

Tajlandia: Oskarżony o podłożenie bomby przyznał się do winy

Prawnik mężczyzny podejrzanego o podłożenie bomby w świątyni w Bangkoku powiedział, że jego klient przyznał się do brania udziału w zamachu – donosi AFP.

Prawnik Schoochart Kanpai powiedział, że Adem Karadag (znany także jako Bilal Mohammed) twierdził wcześniej, że w dniu zamachu nie było go w kraju.

- Spotkałem się z nim dziś rano i podczas rozmowy dobrowolnie przyznał się do podłożenia bomby  - powiedział  Kanpai.

Wcześniej policjanci mieli wątpliwości, czy Adem, pierwsza osoba, która została aresztowana  w związku z wybuchem, rzeczywiście jest zamachowcem uwiecznionym na nagraniach z kamer. Jednak jego przyznanie się do winy rozwiało wszelkie wątpliwości śledczych.

Reklama

Policjanci wahali się wcześniej dlatego, że wygląd złapanego (Adema) i podejrzewanego o zamach mężczyzny znacznie się różnił. Okazało się jednak, że to jedna i ta sama osoba - tyle, że w przebraniu (zamachowiec nosił perukę i okulary).

Prawnik mężczyzny powiedział również, że jego klient wypełniał polecenia Abdulaha Abdullahmana (jest poszukiwany przez policję) i nie dostał za to wynagrodzenia.

W zamachu, do którego doszło 17 sierpnia b.r., zginęło 21 osób. Eksplozje doprowadziły też do zajęcia się ogniem i wybuchów zbiorników z paliwem dwóch taksówek, znajdujących się w pobliżu. Według policji, eksplozje przy hinduistycznej świątyni Erawan miały siłę wybuchu 5 kilogramów trotylu. Lokalne władze uważają, że zamachy są wymierzone w turystykę, która stanowi jedno z głównych źródeł dochodu w Tajlandii. 

AFP

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy