Kilka eksplozji Do pierwszej eksplozji doszło w wynajmowanym przez Irańczyka domu w śródmiejskiej dzielnicy Bangkoku. Drugi wybuch nastąpił, gdy ranny zamachowiec rzucił bombę pod taksówkę, której kierowca odmówił zabrania go z miejsca zdarzenia. Taksówkarz doznał lekkich obrażeń. Jak poinformowała rzeczniczka tajlandzkiego rządu, policja próbowała wtedy aresztować mężczyznę, ale zagroził on, że rzuci w funkcjonariuszy następną bombą. Zanim zdołał to uczynić, bomba eksplodowała, urywając mu nogę. Lekarz ze szpitala Chulalongkorn powiedział dziennikarzom, że rannemu musiano amputować także drugą nogę. Drugi podejrzany - Policja panuje nad sytuacją. Uważa się, że podejrzany mógł składować w swym domu więcej materiałów wybuchowych - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka rządu Tajlandii Thitima Chaisaeng. Policja podała później, że w głównym porcie lotniczym Bangkoku Suvarnabhumi zatrzymano innego podejrzanego, który także mieszkał w domu, gdzie nastąpił wybuch. - Znaleźliśmy paszport rannego. To paszport irański, a jego właściciel wjechał do kraju przez Phuket i 8 lutego przybył do portu lotniczego Suvarnabhumi - powiedział Reuterowi generał policji Bansiri Prapapat. Za zamachami stoi Iran? Wybuchy w Bangkoku miały miejsce następnego dnia po zamachu bombowym na samochód ambasadora Izraela w Delhi i próbie zamachu na samochód izraelskiego dyplomaty w Tbilisi. Izrael oskarżył Iran i jego libańskiego sprzymierzeńca Hezbollah, że stały za tymi atakami. Iran zaprzecza, by tak było. Tajlandzkie władze odmówiły komentarza na temat tego, czy obaj aresztowani mieli powiązania z ugrupowaniami zbrojnymi, ale minister obrony Izraela Ehud Barak wystąpił z oskarżeniem Iranu. - Usiłowanie zamachu terrorystycznego w Bangkoku ponownie dowiodło, że Iran i jego podwładni nadal praktykują terror. Iran i Hezbollah są niepoprawnymi czynnikami terrorystycznymi, zagrażającymi stabilności regionu i zagrażającymi stabilności świata - oświadczył Barak podczas wizyty w Singapurze. W niedzielę spędził kilka godzin w Bangkoku.