O godz. 9.30 w parlamencie miały się rozpocząć obrady, lecz uzbrojeni w metalowe pałki i kije golfowe demonstranci nie dopuścili deputowanych do budynku. Aby posiedzenie nie mogło się odbyć, odcięli również dostawy prądu do siedziby parlamentu. Poniedziałkowa demonstracja, organizowana przez opozycyjny Ludowy Sojusz na rzecz Demokracji (PAD), miała między innymi na celu zablokowanie parlamentarnej debaty nad reformą konstytucyjną. Choć w ostatniej chwili posłowie zmienili agendę sesji, manifestacji nie odwołano. Liderzy opozycji zapowiedzieli na poniedziałek także oblężenie innych budynków rządowych, giełdy papierów wartościowych, a nawet prywatnych domów przywódców rządzącej koalicji. Jeśli poniedziałkowe wystąpienia nie skłonią rządu do ustąpienia, we wtorek do demonstracji włączyć się mają tajlandzkie związki zawodowe. Opozycja, od sierpnia okupująca rejon kancelarii premiera, oskarża zaprzysiężonego 25 września premiera Wongsawata, że jest sterowany przez byłego premiera Thaksina Shinawatrę, obalonego w 2006 r. w rezultacie wojskowego zamachu stanu. PAD obawia się, że reforma konstytucyjna ułatwi oskarżanemu o korupcję Thaksinowi powrót do władzy. Podczas poprzednich masowych protestów przed parlamentem, które miały miejsce w październiku, doszło do konfrontacji opozycjonistów z policją. W ciągu całego dnia ulicznych walk w Bangkoku zginęły dwie osoby, a setki zostało rannych. Przed poniedziałkowymi demonstracjami żołnierze i policjanci dostali rozkaz utrzymania porządku bez uciekania się do przemocy. Somchai, który przebywa obecnie w stolicy Peru Limie, gdzie wziął udział w szczycie APEC, zapewnił, że nie zamierza ustąpić ze stanowiska.