Do nieznanego dotąd wypadku rządowej kolumny doszło 7 lipca około godz. 9 podczas wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Ukrainie. Szef rządu udał się do ogarniętego wojną państwa, by uczcić pamięć Polaków pomordowanych na Wołyniu. Jeszcze tego samego dnia w Sejmie odbywało się ważne głosowanie nad wotum zaufania wobec ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, dlatego kolumna spieszyła się, by zdążyć na wieczór do Warszawy. Media: Nieznany wypadek kolumny rządowej w Ukrainie Z publikacji Wirtualnej Polski wynika, że w zespole poruszało się kilkanaście samochodów rządowych. Pojazdy mijały auto 42-letniego Oleha Liszczuka, który akurat - jak co poranek - jechał do pracy. Widząc kolumnę, która mimo dużej prędkości nie miała włączonych sygnałów świetlnych, zjechał na pobocze. Niestety jeden z ostatnich polskich wozów - Mitsubishi Outlander - zderzył się czołowo z Ukraińcem. Polski pojazd przewoził dwóch dyplomatów - attaché obrony Mieczysława Wójcika oraz attaché obrony przy Ambasadzie RP w Kijowie kmdr Macieja Nałęcza. Zgodnie z procedurą cała kolumna kontynuowała jazdę, a uszkodzone auto zostało na miejscu zdarzenia. Informacje o wypadku potwierdza notatka ukraińskiej policji oraz krótka wzmianka medialna lokalnego serwisu informacyjnego. Ze źródeł wynika, że poszkodowany Ukrainiec trafił do szpitala w stanie poważnym, a sprawca - czyli polski kierowca - "odmówił poddania się testowi na obecność alkoholu lub narkotyków we krwi, powołując się na immunitet dyplomatyczny". Poszkodowany Ukrainiec otrzymał pomoc, ale szybko się skończyła Wirtualna Polska dotarła do rannego Ukraińca. W szpitalu stwierdzono, że 42-letni Oleh doznał m.in. ran szarpanych obu rąk, złamanie palca, czterech złamań w lewej nodze i uszkodzenia stawu kolanowego. Pielęgniarka, córka kuzynki Oleha, dotarła do jednego z pracowników polskiej ambasady, "pana Marcina", i poprosiła go o pomoc w leczeniu krewnego. Ukrainiec otrzymał propozycję leczenia w polskiej placówce. Za zgodą ukraińskich władz opuścił swój kraj 10 lipca i przyjechał wraz z żoną do Krakowa na operację. W Ukrainie zostawili 10-letniego syna i 18-letnią córkę. Przez trzy tygodnie żona Oleha mieszkała w opłacanym przez rząd hotelu, a strona polska kontaktowała się z mężczyzną wyłącznie SMS-owo. Szpital zaczął zadawać pytania, kto zapłaci za leczenie i rehabilitację. Oleh i jego żona nie znali jednak odpowiedzi na te pytania. Ukraińcom ostatecznie pomogli przedstawiciele fundacji U-Work, którzy zorganizowali miesięczną rehabilitację i dalsze zakwaterowanie w Polsce. Po trzymiesięcznym pobycie poza Ukrainą Oleh i jego żona wrócili do kraju, ponieważ - jak przekonują - skończyły im się środki na życie w Polsce. Ambasada RP w Kijowie: Nie milczeliśmy na temat wypadku Po publikacji tekstu Ambasada RP w Kijowie odniosła się do sytuacji. "Samochód, którego kierowca spowodował wypadek, nie był częścią kolumny premiera, należał do ataszatu obrony, którego pracownik najprawdopodobniej zasłabł za kierownicą" - czytamy w oświadczeniu placówki dyplomatycznej. Ambasada odrzuciła zarzuty WP, jakoby milczała na temat wypadku. "Tego samego dnia opublikowaliśmy komunikat na naszej strony internetowej" - podkreślono. Na portalu placówki dnia 7 lipca faktycznie pojawiła się krótka informacja o treści: "7 lipca na Ukrainie doszło do wypadku samochodowego z udziałem pojazdu ataszatu obrony RP. Obecnie trwa wyjaśnianie przyczyn wypadku" - stwierdzono. "W notce Ambasady nie ma informacji o miejscu zdarzenia i rannych" Na wpis Ambasady zareagował również autor tekstu na łamach Wirtualnej Polski, Mateusz Lachowski. Jak stwierdził, "dziwnym trafem" w dwuzdaniowej notce wspomnianej przez palcówkę, nie ma informacji o miejscu zdarzenia ani rannych. "Świadkowie i poszkodowany w wypadku mówią o kolumnie polskich samochodów prowadzonych przez ukraińską policję" - podkreślił Lachowski. Autor stwierdził również, że oficjalne pismo ukraińskich służb do Ambasady wskazuje, że zespół pojazdów był "kolumną dyplomatyczną". Dodał również, że placówka nie odpowiedziała w żaden sposób na wysłane przez publikacją reportażu pytania na temat wypadku i jego okoliczności. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!