Papież zapowiedział w 2003 r., że jednej nominacji kardynalskiej nie ujawni, zachowując ją właśnie w sercu. Wczoraj na konferencji prasowej rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls powiedział, że należy poczekać na odczytanie testamentu papieża, co nastąpi być może jutro, i niewykluczone, że wtedy zostanie ujawnione nazwisko tego kardynała. "(...) nie wiadomo, czy on mógłby uczestniczyć w konklawe. Kiedyś, przy pierwszym konsystorzu, takim kardynałem po latach okazał się więzień systemu komunistycznego w Chinach. Gdy po 30 latach siedzenia w łagrze został zwolniony i mógł wyjechać na Zachód, papież ogłosił, że to on jest kardynałem 'in pectore'" - opowiada radiu RMF Janusz Poniewierski, publicysta "Znaku". Możemy nigdy nie dowiedzieć się, kto jest tajemniczym kardynałem, "ponieważ to jest ogromne ryzyko i myślę, że Kolegium Kardynalskie bardzo obawiałoby się, gdyby znaleziono w Watykanie jakąś notatkę, co gorsza napisaną nie pismem papieża a na maszynie, mówiącą, kto jest tym kardynałem" - dodaje gość RMF. Być może współpracownicy papieża "wiedzą, kogo papież miał na myśli i dlaczego to nazwisko nie zostało ujawnione. Być może oni też zabiorą tę tajemnicę do grobu, bo nie zostali przez papieża upoważnieni do jej ujawnienia". - A może być tak, że wie o tym tylko sekretarz papieża, arcybiskup Dziwisz, który już zadzwonił do osoby zainteresowanej i poinformował o niej kardynałów, a my się o tym nigdy nie dowiemy - może być tak. Kardynałowie będą natomiast traktować tego człowieka z szacunkiem, będą wstawać, kiedy on będzie wchodził, mimo że będzie to np. zwykły ksiądz - mówi Poniewierski. Włoska prasa spekuluje, że kardynałem "in pectore" może być właśnie abp Dziwisz.