Jak podaje rosyjski portal NEWSru.com, Labiedźka zwrócił się do prokuratury o wszczęcie sprawy karnej w sprawie opisanych w filmie przypadków zniknięcia białoruskich dziennikarzy, polityków i biznesmenów. Film pt. "Chriestnyj baćka" (biał. ojciec chrzestny) został pokazany 4 lipca wieczorem. Opowiadał m.in. - jak relacjonuje NEWSru.com - o przypadkach tajemniczych zaginięć i zgonów przeciwników politycznych Łukaszenki, przy czym dziennikarze wprost oskarżyli prezydenta o udział w tych przestępstwach. Media białoruskie i rosyjskie podkreślają zbieżność emisji filmu ze spotkaniem w Astanie, na którym w poniedziałek Łukaszenka wraz z prezydentami Rosji i Kazachstanu, Dmitrijem Miedwiediewem i Nursułtanem Nazarbajewem, podpisał oświadczenie o wejściu w życie kodeksu unii celnej tych trzech krajów. Hiszpańska gazeta "El Pais", która opisała też nadany również w niedzielę w anglojęzycznym kanale Russia Today reportaż "Ostatni dyktator Europy", oceniła pokaz "Ojca chrzestnego" jako bezprecedensowy manewr. Dziennik zauważył, że państwowa telewizja rosyjska po raz pierwszy tak szczegółowo przedstawiła podejrzenia wobec Łukaszenki dotyczące losu jego krytyków, przypomniał też, że NTV należy do koncernu Gazprom. Po emisji w NTV szef wyższej izby białoruskiego parlamentu, Rady Republiki, Anatolij Rubinou napisał w gazecie "Sowietskaja Biełorussia", że film został "wyreżyserowany" przez rosyjskich polityków, którzy chcą poniżyć białoruskiego przywódcę i poderwać jego autorytet, a ich narzędziami są "ropa, gaz, bariery handlowe i oczywiście w pełni kontrolowane przez władze środki masowego przekazu". Rubinou, były wiceszef administracji prezydenckiej, uznał medialne ataki na Łukaszenkę za "niedopuszczalne chamstwo i jawny imperialny nacisk na suwerenny kraj". Białoruska ambasada w Moskwie wyraziła tymczasem przekonanie, że "podobna dyskredytacja prezydenta nie przyczyni się do rozwoju przyjaznych stosunków" Białorusi z Rosją. Protest przeciwko NTV zorganizował we wtorek w Mińsku Białoruski Republikański Związek Młodzieży - popierana przez władze białoruskie organizacja młodzieżowa. Według portalu Karta-97 przechodnie wyrażali jednak poparcie dla stacji. Opozycyjny dziennikarz, pracujący obecnie w Moskwi, Paweł Szeremiet, współpracownik jednego z zaginionych na Białorusi - operatora Dźmitryja Zawadzkiego, powiedział portalowi "Biełorusskij Partizan", że film NTV go zaszokował. Dodał, że "znając system podejmowania decyzji w rosyjskich stacjach telewizyjnych", uważa film za "napiętnowanie" Łukaszenki przez władze w Moskwie.