Nadsekwańskie media ujawniły, że do kradzieży doszło we francuskim porcie w Saint-Nazaire prawdopodobnie pomiędzy 18 i 25 listopada. Miejscowa prokuratura zapewnia, że skradzione twarde dyski nie zawierały żadnych tajnych informacji, ale niektórzy obserwatorzy w to nie wierzą. Trwa w tej sprawie śledztwo. Skradziona została też płyta główna i karta graficzna z jednego z pokładowych komputerów. Już tydzień temu dziennik "Le Figaro" donosił, że władze w Paryżu obawiały się, że rosyjskie załogi wypłyną w morze pierwszym z zamówionych przez Moskwę Mistrali bez oficjalnego pozwolenia ze strony francuskiej. Dlatego też rosyjscy żołnierze, którzy szkoleni są na Mistralu o nazwie "Władywostok", dostali zakaz wnoszenia na pokład swoich bagaży. Do kradzieży komponentów elektronicznych doszło na pokładzie drugiego Mistrala zamówionego przez Moskwę - o nazwie "Sewastopol". Specjalny komunikat Trzy dni temu Pałac Elizejski ogłosił w specjalnym komunikacie, że Francja zawiesza dostarczenie Rosji pierwszego z dwóch zamówionych przez ten kraj okrętów desantowych typu Mistral. Prezydent Francois Hollande uznał, że nie pozwala na to obecna sytuacja na wschodzie Ukrainy. Pałac Elizejski podkreślił, że dostarczenie pierwszego Mistrala, które - według rosyjskich mediów - miało się odbyć 27 listopada (data była wielokrotnie przesuwana), zostało zawieszone "do odwołania". Wiceminister obrony Rosji Jurij Borisow powiedział wtedy agencji RIA-Nowosti, że Moskwa na razie nie będzie dochodziła roszczeń wobec Francji. Jednak, jak dodał, strona rosyjska oczekuje, że kontrakt z Paryżem zostanie zrealizowany. Z kolei agencja TASS cytuje wypowiedź Borisowa: "Jeśli nie oddadzą (Mistrala - red.), pójdziemy do sądu i będziemy wystawiać kary umowne. Działania strony rosyjskiej są ściśle regulowane podpisanym kontraktem". Marek Gładysz CZYTAJ TAKŻE NA RMF24.PL