Historia białuchy arktycznej obiegła świat w 2019 roku, gdy pojawiła się u północnych wybrzeży Norwegii, niejako atakując łódź lokalnych rybaków. - Waleń zaczął ocierać się o naszą łódź. Słyszałem o zwierzętach, które będąc w niebezpieczeństwie instynktownie wiedziały, że kiedy potrzebują pomocy od ludzi, tak należy robić. Pomyślałem wtedy, że to mądry waleń - relacjonował rybak, znajdujący się wówczas na pokładzie. Miejscowi nazwali go Hvaldimir - od norweskiego słowa "hval" oznaczającego wieloryba i imienia Władimira Putina. Obecność ssaka wzbudziła zdziwienie, ponieważ te rzadko płyną tak daleko na południe. Ponadto zwierzę było oswojone i miało na sobie uprząż i uchwyt na kamerę z napisem po angielsku: "Equipment St. Petersburg". To wtedy pojawiły się podejrzenia o jej "szpiegowskich zamiarach". Władze w Oslo zadbały o walenia, który był monitorowany i karmiony. Norwegia. BBC: Białucha arktyczna nie była rosyjskim szpiegiem Moskwa nigdy nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła wykorzystania zwierzęcia do celów wojskowych. W środę portal BBC wskazał jednak, że teoria ta była błędna. Cytowana przez serwis dr Olga Szpak - rosyjska badaczka waleni, pracująca obecnie na Zachodzie - twierdzi, że białucha wprawdzie została wyszkolona przez Rosjan, ale nie do pracy na rzecz wywiadu, ale do ochrony bazy morskiej. Informacje te ekspertka oparła na swoich kontaktach z dawnymi współpracownikami z ojczyzny, jednak ze względów bezpieczeństwa nie chciała ujawnić dokładnych źródeł. Rosyjska Ekipa, gdy tylko usłyszała o Hvaldimirze, od razu wiedziała, że to ich podopieczny. Okazało się też, że waleń oryginalnie nosił imię Andriucha. Ssak został złapany przez Rosjan w 2013 roku na Morzu Ochockim, a następnie przetransportowany do delfinarium w Petersburgu, gdzie znajdował się pod opieką trenerów i weterynarzy z arktycznego programu wojskowego. - Zaczęli pracować z waleniem na otwartych wodach, bo byli przekonani, że Andriucha się poddał i nie odpłynie - powiedziała BBC dr Olga Szpak. Stało się jednak inaczej, ponieważ białucha była niesforna. Zobacz też: Podejrzewali, że to rosyjski szpieg. Nie żyje słynny waleń Hvaldimir Waleń białucha chronił rosyjskich baz. Zwierzę zmarło we wrześniu Po latach życia blisko ludzi, Hvaldimir czy też Andriucha, nie potrafił samodzielnie zdobywać pożywienia. Norwegowie nauczyli walenia tej sztuki, dlatego zwierzę zaczęło odbywać samotne wędrówki wzdłuż wybrzeży Morza Norweskiego, dopływając także do Szwecji - dostrzeżono je tam między innymi w maju 2023 roku. Niestety na początku września tego roku organizacja Marine Mind przekazała, że słynna białucha została znaleziona martwa. Jeden z mieszkańców miasta Risavika w południowo-zachodniej Norwegii zauważył dryfujące ciało walenia. Ekolodzy po dotarciu na miejsce potwierdzili zgon. "W ciągu ostatnich pięciu lat Hvaldimir poruszył serca dziesiątek tysięcy osób, pokazując im piękno natury. Jego obecność uczyła nas na temat konieczności ochrony oceanów" - poinformowała grupa. Hvaldimir miał około 15 lat. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci walenia było zadławienie się patykiem. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!