Nie ma chyba takiego wydarzenia w najnowszej historii, wokół którego pojawiłoby się tak wiele spiskowych teorii. Wciąż zresztą pojawiają się kolejne. Aż 3/4 Amerykanów nie wierzy w to, że Lee Harvey Oswald był jedynym sprawcą tej zbrodni, co trzeci przekonany jest, że zamach zorganizowała mafia, podobnie wielu uważa, że CIA. Amerykańska stacja History Channel przedstawia w tym tygodniu cały cykl o spiskowych teoriach na temat tego, co zdarzyło się w Dallas. Niektóre z nich stawiają dość szokujące tezy - jedną z nich jest przypuszczenie, że za zabójstwem Kennedy'ego stał wiceprezydent Lyndon Johnson. Miał on uczestniczyć w spisku, by m.in. ukryć swe powiązania ze światem przestępczym i nie dopuścić do wycofania wojsk amerykańskich z Wietnamu. Rodzina i współpracownicy Johnsona oficjalnie zaprotestowali, twierdząc, że film jest obrzydliwą próbą oczernienia. Stacja co prawda tłumaczy się, że przedstawia wiele teorii, nie wartościując, która z nich jest prawdziwa, ale jak mówi korespondent RMF w Waszyngtonie, nie jest tak do końca. Według niego film nie stawiał żadnych znaków zapytania co do wiarygodności przedstawianych oskarżeń. Grzegorz Jasiński rozmawiał na ten temat z Bobem Clarkiem, który jechał w prezydenckiej kolumnie. Czy oskarżenia te zapadną Amerykanom w pamięci - tego nie wiadomo. Nie można natomiast wykluczyć, że stacja zostanie pozwana do sądu. Wątpliwości nie ma tylko co do jednego - sprawa zabójstwa JFK nie ma szans na to, by z wieloma niewyjaśnionymi przez 40 lat pytaniami spokojnie spoczywała na zakurzonej półce historii.