Jak wyjaśnił na briefingu rzecznik urzędu lekarza sądowego, Craig Harvey, opóźnienie wynika z konieczności przeprowadzenia dodatkowych testów, na co potrzeba jeszcze 4-6 tygodni. Harvey powiedział jednak, że "nic nie wskazuje na to", by przyczyną nagłego zgonu słynnego piosenkarza "było jakieś przestępstwo". Z nieoficjalnych doniesień wynika, że Jackson zmarł na atak serca wywołany przedawkowaniem narkotyku, najprawdopodobniej demerolu, wstrzykniętego bezpośrednio przed zasłabnięciem. Gwiazdor popu zażywał także inne środki uzależniające, którymi usiłował leczyć depresję. Harvey potwierdził, że zmarły brał "pewne leki na receptę", ale odmówił podania jakie. Nie chciał też ujawnić żadnych dotychczasowych ustaleń na temat przyczyn jego śmierci. Media amerykańskie podały, że w chwili, gdy Jackson zasłabł, był z nim lekarz-kardiolog, który próbował go ratować, ale potem znikł. Chodzi prawdopodobnie do doktora Conrada Murray'a, który prowadzi praktykę w Kalifornii i dwóch innych stanach. Wcześniej w piątek straż pożarna ujawniła nagranie z wezwania pogotowia do Michaela Jacksona. Zobacz nagranie "Man In The Mirror", w którym pojawia się Lech Wałęsa: W nagraniu niezidentyfikowany mężczyzna informuje dyżurnego pogotowia, iż reanimacja Jacksona poprzez sztuczne oddychanie jest nieskuteczna. Wyjaśnia również, że jedynym świadkiem zasłabnięcia gwiazdora był jego lekarz. Policja poinformowała, że wie, gdzie jest lekarz piosenkarza i przesłucha go później. Na razie zatrzymała jego samochód, w którym - jak uważa - mogą znajdować się lekarstwa i dowody w sprawie śmierci Jacksona. Zdarzenie miało miejsce na dwie godziny przed stwierdzeniem zgonu piosenkarza. Dyżurny: - Ok, ile ma lat? - 50 - Jest nieprzytomny, nie oddycha? - Nie oddycha... - I jest także nieprzytomny? - Nieprzytomny... - Ok, dobrze. Czy jest na podłodze, gdzie jest teraz? - Jest na łóżku... - Połóżcie go na podłodze - Ok... - Połóżcie go teraz na podłodze. Pomogę wam teraz z reanimacją. Jesteśmy już w drodze. Pomożemy wam przez telefon. Czy ktoś go widział? - Tak jest z nim osobisty lekarz... - I macie tam lekarza? - Tak, lecz nie reaguje na nic. Nie reaguje na sztuczne oddychanie ani nic innego... - Oh..., ok. Jesteśmy w drodze. Jeśli robicie sztuczne oddychanie nadzorowane przez lekarza lepiej niż ja wiecie, co robić. Czy ktoś widział co się stało? - Nie, tylko lekarz. Był przy tym tylko lekarz... - Tak więc był tam lekarz? Panie doktorze, czy widział pan co się stało? - Proszę!!! - Jesteśmy w drodze. Zadaję tylko pytanie dla ekipy ratunkowej, która jest już w drodze. - Lekarz uciska klatkę, lecz on nie reaguje na nic, proszę!!! - Jesteśmy w drodze, jeszcze około mili. Będziemy za chwilę. - Dziękujemy.