"Władimir Putin mówi otwarcie o swoich celach. Chce powrotu Związku Sowieckiego, a nawet czegoś więcej - żąda rosyjskiego obszaru panowania wzorem imperium carów" - pisze Christoph von Marschall w komentarzu opublikowanym w sobotnim wydaniu stołecznego dziennika "Tagesspiegel". Jego cele obejmują nie tylko Ukrainę, lecz także kraje bałtyckie, Finlandię i dużą część Polski - wyjaśnia autor. Władca Kremla wykorzystał 350. rocznicę urodzin Piotra Wielkiego do oświadczenia: "To także nasze przeznaczenie - odzyskać i wzmocnić". To nawiązanie do podbojów podczas wojny północnej ze Szwecją - tłumaczy Marschall. Niemiecki komentator zwraca uwagę, że zdaniem Putina wszędzie tam, gdzie kiedykolwiek mieszkali czy panowali Rosjanie, Moskwa powinna znów mieć decydujące zdanie. Niemcy uważają groźby Putina za absurdalne "Większości Niemców wydaje się to nierzeczywiste, czy wręcz absurdalne. Dla wielu sojuszników Niemiec mieszkających na geograficznym obszarze między Niemcami a Rosją słowa Putina brzmią jak groźba, którą należy traktować poważnie" - pisze Marschall. Autor przypomina, że do rozpadu caratu w wyniku I wojny światowej Bałtowie, Finowie i Polacy byli ofiarami imperialistycznego myślenia Rosji, a następnie cierpieli wskutek Paktu Ribbentrop-Mołotow, II wojny światowej i podziału Europy podczas zimnej wojny. Te narody, ale także Białorusini, Gruzini czy Ukraińcy, mają całkiem inny obraz historii niż Niemcy - podkreśla autor. Niemcy powołują się chętnie na moralne racje i sprzeciwiają się przeciwko porównywaniu Putina do Hitlera i innych niemieckich czy rosyjskich władców, którzy zniewolili przemocą swoich słowiańskich sąsiadów. Prezydent Polski może porównywać Putina do Hitlera "Prezydent Polski może jak najbardziej z polskiej perspektywy historycznej porównywać Putina do Hitlera. Niemcy niech tego raczej nie robią" - pisze Marschall, tłumacząc, że takie porównanie w Niemczech uznane zostałoby za kwestionowanie niepowtarzalności zbrodni Holokaustu. Zdaniem komentatora niemiecka postawa wobec Putina wynika z faktu, że Niemcy i Rosjanie byli w przeszłości sprawcami ucisku mniejszych narodów w Europie położonych pomiędzy tymi mocarstwami i często przy tym współpracowali. "Niemcy nie chcą być ponownie tak źli jak w Trzeciej Rzeszy. Bałtowie, Finowie i Polacy wyciągnęli z historii inne wnioski - nie chcą być znów bezbronni" - czytamy w "Tagesspieglu". "Co do jednego w Europie powinna panować zgoda: słowa Putina należy brać na poważnie. On działa tak, jak mówi. Europejczycy muszą wspólnie go powstrzymać". Jacek Lepiarz/ Redakcja Polska Deutsche Welle