Autor komentarza podkreśla, że na zakończonym w piątek szczycie UE Merkel przeforsowała swoje "raczej wyczekujące stanowisko" wobec Putina i dalszych unijnych sankcji wobec Rosji. "Od pojedynku Merkel-Putin zależy przyszłość naszego kontynentu" - czytamy w "Tagesspieglu". Komentator przypomina, że kraje Europy Środkowej i Wschodniej, a także Wielka Brytania i Szwecja, domagały się podjęcia bardziej zdecydowanych kroków i wyznaczenia Rosji wyraźnej granicy, której nie może przekroczyć. Zdaniem "Tagesspiegla" Merkel wie tak dobrze jak przywódcy innych krajów, że europejska architektura bezpieczeństwa w ciągu kilku dni została skruszona. Merkel też jest gotowa do obrony europejskich wartości, lecz "inaczej kalkuluje" - tłumaczy autor komentarza. "Kanclerz nastawiła się na długi konflikt i nie chce od razu wystrzelać całego zapasu prochu, którym dysponują Europejczycy" - uważa "Tagesspiegel". Dlatego właśnie, w przeciwieństwie do USA, nie wdrożyła jeszcze sankcji gospodarczych i tylko w niewielkim stopniu poszerzyła listę osób objętych zakazem wjazdu i blokadą kont bankowych. Ten "typowy dla Merkel minimalizm" można, zdaniem komentatora, zrozumieć. Pozwolił on na uniknięcie dalszej eskalacji. Nawet, jeśli David Cameron czy Donald Tusk martwią się, że Putin może zrozumieć reakcję UE jako zaproszenie do tego, by chronić rzekomo zagrożonych Rosjan w innych miejscach, to polityka Merkel doprowadziła do upowszechnienia świadomości, iż tylko zjednoczona Europa może coś zdziałać. Sukces strategii Merkel zależy od tego, czy Putin odbierze tę strategię jako przejaw słabości, czy jako wyście mu na przeciw - twierdzi "Tagesspiegel". "Zadaniem dyplomacji jest to, by przekonać go, że chodzi o to drugie" - pisze komentator. Jego zdaniem dla wielu uczestników wydarzeń jest jasne, że konflikt można zażegnać tylko na drodze bezpośrednich negocjacji wysokiej rangi przedstawiciela Zachodu z Putinem. "W rachubę wchodzi właściwie tylko Merkel - nie dlatego, że mówi po rosyjsku, a Putin po niemiecku, lecz dlatego, że Merkel bardziej niż kiedykolwiek w przeszłości przemawia w imieniu Europy". "Merkel musi uczynić teraz coś, co jest sprzeczne z jej naturą (nastawioną na wyczekiwanie - przyp. red.. By uratować pokój w Europie, musi pojechać do Moskwy" - konkluduje dziennikarz "Tagesspiegla".