"Na zewnątrz niemiecki i polski rząd zachowują piękne pozory dobrego sąsiedztwa" - pisze Marschall, dodając, że zbliżające się wizyty - prezydenta Andrzeja Dudy w czwartek w Berlinie i głowy państwa niemieckiego Joachima Gaucka w Warszawie w piątek oraz kalendarz mistrzostw Europy w piłce nożnej pomagają utrwalić to wrażenie. "Partnerstwo tkwi w kryzysie" "W rzeczywistości partnerstwo tkwi w kryzysie, w każdym razie pod względem politycznym" - ocenia niemiecki publicysta. Jego zdaniem, zwycięzca ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych - PiS - "wykorzystuje swoją władzę do zakwestionowania proeuropejskiej polityki integracyjnej poprzedniego rządu". "Chce mocniej zaakcentować narodową samodzielność i czyni to tak, jakby konieczna była obrona interesów Polski przed działaniami UE i największego sąsiada - Niemiec, które jakoby szkodzą Polsce" - pisze Marschall. Krytyka PiS Niemiecki publicysta dodaje, że "chcąc zachować władzę przez długi czas, PiS próbuje ograniczyć reguły podziału władz w demokratycznym państwie prawa oraz podstawowe swobody". "Chce podporządkować sobie sądownictwo i media masowe" - stwierdza dziennikarz. Marschall zwraca uwagę, że niemiecki rząd zdecydował, iż nie będzie należał do "najpierwszych i najgłośniejszych publicznych krytyków" polskiej polityki, pozostawiając to zadanie instytucjom europejskim oraz USA. "Niemiecki rząd nie chce dawać PiS i temu, kto pociąga za sznurki - prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu - pretekstów do podsycania antyniemieckich nastrojów" - tłumaczy publicysta oceniając niemiecką powściągliwość jako postawę "rozsądną". "Postęp może zostać zakwestionowany" Kryzys uświadamia Polakom i Niemcom, że w minionych 25 latach dokonali ogromnego postępu, który może obecnie zostać zakwestionowany, jeśli wola do wspólnych działań nagle osłabnie - ostrzega publicysta "Tagesspiegla". Marschall wymienia wśród tych wspólnych działań Europejski Uniwersytet Viadrina we Frankfurcie nad Odrą, w którym studiują niemieccy i polscy studenci, współpracę niemieckiej i polskiej policji, wspólne projekty kulturalne w rodzaju Parku Mużakowskiego, i kontakty międzyludzkie, także zakupy po obu stronach Odry. "Patrząc wstecz, odbieramy zbudowaną w minionych 25 latach normalność jak mały cud" - ocenia Marschall. Publicysta "Tagesspiegla" zaznacza, że rząd w Berlinie nie może sobie wybierać partnera w Warszawie, ale może zabiegać o poparcie dla swojego punktu widzenia. "Może pokazać Polsce korzyści (ze współpracy - PAP), nie grożąc karami. Może też wykorzystać konsultacje międzyrządowe do forsowania wspólnych projektów, które nie kolidują z obrazem świata PiS" - konkluduje Christoph von Marschall na łamach niedzielnego "Tagesspiegla". Polsko-niemiecki Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznych stosunkach podpisany 17 czerwca 1991 roku stanowił podstawę nowych polsko-niemieckich relacji po zakończeniu zimnej wojny i zjednoczeniu Niemiec. Z Berlina Jacek Lepiarz